Setki tysięcy osób zostały bez prądu po silnych burzach, jakie w czwartkowy wieczór przeszły w strefie od Wielkich Równin po północno-wschodnie stany USA. Silny wiatr zrywał linie energetyczne i powalał drzewa, sparaliżował także ruch lotniczy w regionie. Zginęła jedna osoba, przygnieciona w samochodzie przez drzewo.
Środkową i północno-wschodnią część Stanów Zjednoczonych zaatakowały w czwartek wieczorem burze, które powstały na zimnym froncie rozciągającycm się na północny wschód od Doliny Ohio.
Ulewom i bardzo mocnym wyładowaniom atmosferycznym towarzyszył silny wiatr. W części Ohio, Kentucky, Pensylwanii i Oklahomy przekraczał prędkość 110 km/h.
Drzewo przygniotło kobietę w samochodzie
Wiatr powalał drzewa, łamał gałęzie i zrywał linie energetyczne. Setki tysięcy osób zostały bez prądu. W niektórych miejscach lokalne władze zapowiadają, że przywrócenie dostaw energii może zająć nawet kilka dni.
W Pensylwanii zginęła kobieta, którą drzewo przygniotło w samochodzie, kiedy szukała schronienia na kempingu. W Vestal w stanie Nowy Jork powalone drzewo runęło na jeden z domów i uwięziło wewnątrz jego mieszkanców.
900 odwołanych lotów
W mieście Elmira w stanie Nowy Jork podczas burzy powstało tornado. Żywioł zniszczył lokalne centrum handlowe i klub.
Służby pogodowe odebrały także zgłoszenia o prawdopodobnym tornadzie w Brookville w stanie Pensylwania.
Trudne warunki pogodowe wymusiły odwołanie ponad 900 lotów, najwięcej na nowojorskim lotnisku LaGuardia. Federalna Administracja Lotnictwa poinformowała, że połączenia odwoływały także lotniska w Baltimore, Bostonie, Chicago, Filadelfii i Waszyngtonie.
Autor: js/ŁUD / Źródło: Reuters TV, CNN