Nowe, ogromne osuwisko oglądali już geolodzy, którzy badali stabilność zbocza. Na nagraniu z helikoptera widać, że ślad po osunięciu kolejnych mas ziemi jest jeszcze bardzo wyraźny. Widać nawet świeżo powalone i połamane drzewa.
Żywych znaleźli tylko pierwszego dnia
W Oso nie zakończyły się poszukiwania ofiar pogrzebanych przez marcową lawinę błotną. Jak poinformowało w poniedziałek biuro koronera hrabstwa Snohomish, ich liczba wzrosła do 33, a 30 spośród nich zostało zidentyfikowanych. Nadal nie odnaleziono ciał 12 osób. Wśród ofiar śmiertelnych jest troje dzieci - czteromiesięczne niemowlę, 5-letnia dziewczynka i 6-letni chłopiec, a wśród zaginionych - dwoje dzieci, 2- i 4-letnie.
ZOBACZ: 4-latek cudem ocalony z lawiny
W dniu zejścia lawiny ratownicy udzielili pomocy ośmiu osobom, które były ranne, ale przeżyły. Od tamtego czasu jednak nie udało się odnaleźć nikogo, kto przetrwał katastrofę. Już w pierwszych dniach akcji ratunkowej przedstawiciele służb podkreślali, że nie natrafiają na żadne oznaki życia. Akcję ratowniczą i poszukiwawczą mocno utrudniała pogoda. Opady deszczu nasilały niestabilność gruntu i niosły ryzyko kolejnych osunięć i podtopień. CZYTAJ WIĘCEJ
Nawet 7 m błota
Potężna lawina błotna, spowodowana przez ulewne deszcze, zeszła 22 marca z górskiego zbocza na osadę Oso położoną około 88 km na północ od Seattle. Zwały ziemi, które niosły ze sobą skały i połamane drzewa, zniszczyła kilkadziesiąt domów i przykryła błotem obszar o powierzchni ok. 2,6 km kwadratowych. Domy, posesje i samochody zostały pogrzebane pod liczącą nawet 7 m warstwą błota, kamieni i gałęzi.
CZYTAJ: Lawina miała siłę trzęsienia ziemi
Autor: js/rp / Źródło: ENEX, Reuters