Od kilku dni w całym kraju, ale szczególnie na południu, we znaki dają się ulewy. Na niektórych rzekach przekroczone są stany alarmowe i ostrzegawcze. Jednak jak przekonują eksperci, tak duże opady nie sprawiają, że w susza w Polsce się skończyła. Materiał magazynu "Polska i Świat".
W ostatnich dniach nad Polską przeszły ulewy, powodujące zalania i podtopienia. Z deszczu cieszy się każdy rolnik, ale nie z takiego.
- W przypadku truskawek są to choroby grzybowe. Owoc gnije. W przypadku warzyw tak samo. Jeżeli ta woda będzie przez dłuższy czas utrzymywała się na powierzchni plantacji, to będą one do skasowania - mówił Witold Piekarniak ze Związku Sadowników Rzeczpospolitej Polskiej.
Efekty nawałnic, które przechodziły przez kraj, automatycznie widać po cenach. Są miejsca, gdzie czereśnie kosztują po 20 złotych za kilogram, pomidory po 12 złotych za kilogram, a groszek - po 25 złotych. To efekt suszy, z którą - mimo deszczu - mamy wciąż do czynienia.
Złudzenie
- Wbrew temu, co się dzieje teraz, susza wciąż funkcjonuje - mówił Marcin Nowak, geograf i autor bloga "Motyl i Globus".
To złudne wrażenie, o którym mówił geograf, wyjaśnia wskaźnik wilgotności gleby, określany w procentach, jako stan od pełnego wyschnięcia (wartość 0 procent) do pełnego nasycenia (wartość 100 procent). Mapy prezentowane przez Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej pokazują, że na głębokości od zera do siedmiu centymetrów gleba jest wilgotna, ale np. na głębokości 28-100 centymetrów - sucha lub bardzo sucha.
Atmosfera "bardziej gotowa do zjawisk ekstremalnych"
- Proszę zostawić na balkonie doniczkę i nie podlewać jej w słoneczną pogodę, aż ziemia będzie sucha i twarda. Następnie wziąć konewkę i gwałtownym ruchem spróbować ją podlać. Co się wtedy będzie działo? Woda wyleje się poza doniczkę, nie zdąży wsiąknąć w glebę - mówił Nowak.
Ulewny czerwiec nie naprawi tego, co wyrządził chłodniejszy niż zwykle maj czy jeden z najcieplejszych kwietniów w historii pomiarów. Według naukowców z europejskiej agencji Copernicus Climate Change Service (C3S) kwiecień 2020 był tak samo ciepły, jak ten z 2016 roku, który do tej pory uznawany był za najcieplejszy. Intensywne opady nie naprawią też niemal bezsnieżnych od lat zim.
- Atmosfera o wyższej temperaturze to taka, która jest bardziej gotowa to zjawisk ekstremalnych. Ekstremalnych susz, ale i powodzi, szczególnie letnich, z czym mamy obecnie do czynienia - mówił profesor Bogdan Chojnicki, klimatolog z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.
Wtórował mu Marcin Nowak.
- To jest prawdziwy obraz zmian klimatycznych, to nie jest tak, że zawsze będzie dużo cieplej, niż się spodziewamy. Pogoda będzie zaskakiwać nas coraz częściej - mówił geograf.
Są tacy, którzy chcą zmian
W poniedziałek przed siedzibą Ministerstwa Edukacji Narodowej zebrał się młodzieżowy strajk klimatyczny, bo minister od półtora miesiąca nie odpowiada na ich apel. Propozycja młodzieży dla ministra to osobny przedmiot w szkole o zmianach klimatu. Młodzi ludzie zwracają uwagę na to, że temat ten zgłębiany jest w klasach o profilu geograficznym.
- Jeżeli młodzi ludzie krzyczą do ministra: chcemy się uczyć, chcemy wiedzieć, to dlaczego to nie jest nam dane - mówiła Jadwiga Klata, uczestniczka protestu z Extinction Rebellion Polska.
Autorzy raportu z firmy McKinsey and Company oceniają, że Polska ma szansę stać się neutralna klimatycznie w ciągu 30 lat. Koszt szacują na 380 miliardów euro. Sporo, ale tylko na pierwszy rzut oka.
- Dobra wiadomość jest taka, że jest to możliwe. 70 procent z tej inwestycji jest opłacalna. Na pozostałe będą dostępne fundusze europejskie, zielone obligacje, źródła finansowania, które rząd może wykorzystać. Można też zaprosić do współpracy prywatnych inwestorów - mówił Gustaw Szarek z McKinsey and Company Polska.
Można wiele. Żeby jednak tak się stało, musimy zacząć działać już dziś.
Autor: dd/map / Źródło: Polsa i Świat, TVN24