Wody w oceanach przybywa, to pewne. Jednak okazało się, że w XX wieku jej poziom wzrastał w mniejszym tempie, niż zakładano. Tym samym, żeby zrównał się rachunek w przyrodzie, w ostatnich latach wzrost ten musiał być dużo większy.
Analizy dotyczące zmiany poziomu światowego oceanu na przestrzeni XX wieku zadziwiły naukowców. Okazało się, że wzrastał on wolniej, niż dotychczas sądzono.
Z racji tego, że nic w przyrodzie nie ginie, a wody cały czas przybywa, wzrost poziomu w ostatnich 25 latach mógł być jeszcze większy, niż oszacowano.
- Sądziliśmy, że jesteśmy w stanie oszacować indywidualny wkład poszczególnych czynników, które w sumie dają nam średni wzrost 1,5-1,8 milimetrów na rok, tak jak przewidywano. Jednak w tym przypadku matematyka nie działa w tej sposób. Niestety, niższe tempo podnoszenia się poziomu wód przed rokiem 1990 poskutkowało tym, że wartości, z którymi mieliśmy do czynienia w ciągu ostatnich 20 lat, były większe, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. - informuje Dr. Carling Hay z Uniwersytetu w Harvardzie.
1,2 mm zamiast 1,8 mm
Od 1990 roku stan wody średnio wzrasta o dodatkowe 3 milimetry każdego roku. Między 1901 a 1990 rokiem, dzięki różnym czujnikom, stwierdzono, że ocean przyrastał średnio o 1,5-1,8 milimetrów na rok. Badania naukowców z Harvardu, Dr. Carling Hay i Dr. Eric Morrow, wskazują, że liczba ta wynosi zaledwie 1,2 milimetry rocznie. Jeśli mają rację, oznacza to, że co najmniej 60 proc. obecnego wzrostu jest wynikiem ingerencji człowieka w globalne ocielenie.
Wierzyć obecnym wyliczeniom?
Eksperci wierzą, że efekty ich pracy przyczynią się do polepszenia przyszłych prognoz.
- Jeśli przeceniliśmy zmianę poziomu światowego oceanu w ubiegłym stuleciu, oznacza to, że model którym się do tego posłużono, nie jest prawidłowo skalibrowany. - tłumaczy Morrow - Teza ta podważa wiarygodność szacunków wyliczonych dla XXI wieku - dodaje.
- Mierniki Tide znajdują się wzdłuż wybrzeża, w związku z tym duże obszary oceanów nie są zawarte w wyliczeniach i zapisy, które istnieją, mają sporo luk - dopowiada Hay.
Lepsze pomiary dzięki satelitom
Dzięki pomiarom satelitarnym, które obecnie są głównym narzędziem monitorującym naszą planetę, jesteśmy w stanie dokładnie określić w jaki sposób zmienia się poziom wody na Ziemi. Wpływa na niego wiele czynników, takich jak zmiany geologiczne, ciśnienie atmosferyczne czy prądy morskie.
Oczywiste jest to, że globalne ocieplenie powoduje podnoszenie się światowego poziomu wód, poprzez topnienie się lądolodów w obrębie północnego i południowego koła podbiegunowego. Przyczyniają się do tego także ubywające przestrzenie, zajmowane przez górskie lodowce. Łatwo można się domyśleć, że przemiana lodu w wodę w bezpośredni sposób przyczyniła się do podwyższenia się poziomu wód w oceanach.
Problem na wiele lat
Nawet jeśli zaprzestaniemy emisji gazów cieplarnianych od zaraz, wody światowego oceanu mogą nieprzerwanie wzrastać. Tak czy inaczej, nasze potomstwo będzie zmagać się ze skutkami "upadku" głównych powierzchni lodowych naszej planety. Niemniej jednak, istnieje wiele niepewności co do tego, jak długo będą musieli stawiać czoła tym konsekwencjom.
Autor: AD/mk / Źródło: IFL Science