Trawiący Kanadę pożar, który wymusił ewakuację 100 tysięcy ludzi, mimo starań strażaków wciąż nie jest opanowany. Ogień wymusił zamknięcie największej na świecie kopalni odkrywkowej piasków roponośnych, a teraz zagraża kolejnej prowincji. Prognozy pogody nie są optymistyczne.
Pożar, który do tej pory wymusił ewakuację ponad 100 tys. osób, w tym wszystkich mieszkańców Fort McMurray (przeszło 88 tys.), sukcesywnie zajmuje kolejne tereny. Osiem dni od pojawienia się ognia płomienie trawią dwukrotnie większy obszar niż na początku, co czyni pożar pretendentem do zyskania miana najdroższej katastrofy naturalnej w historii Kanady.
Strażacy informują, że pożar z Alberty przesuwa się w kierunku północno-wschodnim w stronę sąsiedniej prowincji Saskatchewan i może objąć obszar ok. 300 tys. hektarów.
Rozsiewający płomienie wiatr
Rozmiary katastrofy "pomógł" powiększyć suchy wiatr, przenosząc ogień trawiący okolice Fort McMurray na dalsze tereny kanadyjskiej prowincji Alberta. Wobec zagrożenia zdecydowano o zamknięciu Syncrude, największej na świecie kopalni odkrywkowej piasków roponośnych i o ewakuowaniu przez policję lokalnej społeczności.
Na straty spisano już około 1600 tamtejszych budynków. Choć władze podają, że wiele domów jest nienaruszonych, ponieważ spłonęło jedynie około 20 proc. budowli, nie wiadomo kiedy mieszkańcy Fort McMurray będą mogli wrócić do swoich domów. Na obszarze trawionym przez ogień odcięty jest gaz, woda nie nadaje się do picia, a sieć energetyczna jest uszkodzona.
Ogień słabnie
Walkę z żywiołem przez cały tydzień znacznie utrudniała pogoda. Temperatura często przekraczała 20 st. C, jednak w niedzielę nieco spadła. W regionie dotkniętym przez żywioł pojawił się też słaby deszcz. Z ochłodzeniem wiązane były pewne nadzieje, jednak Chad Morrison, szef służby leśnej prowincji Alberta, ostrzega, że bez dużych i długotrwałych opadów deszczu pożar może trwać nawet miesiącami.
It was only for a few minutes but the sight of rain has never been so good #ymmfire #FortMacFire pic.twitter.com/dp862ZWf1g— RMWB (@RMWoodBuffalo) 8 maja 2016
Ogień rozprzestrzenia się jednak wolniej niż zakładano. Obecnie płonie obszar 161 tys. ha. Jeszcze w sobotę szacowano, że pożar obejmie teren 180 tys. ha.
1200 strażaków
- To niezwykle groźny i potężny pożar, którego zachowania nie sposób przewidzieć - przyznał w rozmowie z mediami Ralph Goodale, minister ds. bezpieczeństwa publicznego. Wskazał, że potęga żywiołu wynika z "pokarmu" płomieni, czyli ekstremalnie wysuszonego lasu.
Według najnowszych doniesień, z płomieniami w prowincji Alberta walczy około 1200 strażaków, 30 samolotów i 110 helikopterów gaśniczych oraz 300 jednostek ciężkiego sprzętu. Akcji nie ułatwia widzialność ograniczona przez gęsty dym do zaledwie 9 metrów.
Ewakuacja kopalni, porzucone auta
Decyzja o zawieszeniu prac w kopalni Syncrude podjęto prewencyjnie w sobotę. Cały personel ewakuowano. Chociaż ogień nie był blisko, zdecydowano o przewiezieniu ludzi, aby nie musieli wdychać dymu. Katastrofa naturalna, która wymusiła ewakuację pracowników spowodowała znaczącą redukcję ilości wysyłanej pozyskiwanej z piasków bitumicznych syntetycznej ropy, której w Syncrude, w normalnych warunkach, produkuje się około 350 tys. baryłek dziennie.
Jedyna trasa wylotowa z zagrożonego obszaru, Alberta Highway 63, jest ponurym symbolem ewakuacji z powodu wielu porzuconych tam aut, w których bakach zabrakło paliwa. Wiele osób zmuszonych było do ewakuacji bez możliwości ocalenia dobytku czy trzody. Eksperci szacują, że straty poczynione przez żywioł sięgną kwoty minimum 9 miliardów dolarów kanadyjskich (27 miliardów złotych).
Drugi pożar
Pożar nie jest, niestety, dla miejscowych niczym nowym. Ogień, jaki obecnie trawi tereny kanadyjskiej prowincji jest drugim, który wybuchł w tym rejonie w ciągu niespełna roku. W maju 2015 r. żywioł zmusił do ewakuacji kilkuset pracowników przemysłu naftowego, co spowodowało krajowy spadek wydobycia tego surowca o 9 proc.
Autor: msb,AD,zupi/jap/rp / Źródło: Reuters TV, ENEX, BBC, AccuWeather, newsnet5.com
Źródło zdjęcia głównego: PAP / EPA