Młodzi działacze Greenpeace dotarli na biegun północny, by pod grubą warstwą śniegu i lodu zatopić "kapsułę czasu". Zawiera ona blisko trzy miliony nazwisk osób popierających ruch ocalenia Arktyki.
Międzynarodowa organizacja pozarządowa Greenpeace powstała w 1971 roku w Kanadzie. Jej pierwszym celem było powstrzymanie niszczenia Alaski przez testy atomowe. Blisko 42 lata później zorganizowano wyprawę na biegun północny, by symbolicznie zatopić kapsułę z blisko trzema milionami podpisów ludzi, którzy sprzeciwiają się działaniom gigantów naftowych.
Symbolicznie, ku pamięci, dla potomnych
Wielokrotnie krytykowany Greenpeace, któremu giganci branż konsumenckich zarzucają wręcz ekoterroryzm, postanowił zorganizować wyprawę na Arktykę. - Podróżowaliśmy przez siedem dni, by dostarczyć imiona i nazwiska blisko trzech milionów ludzi, którzy przyłączyli się do akcji Ocalmy Artykę, by uchronić to przepiękne miejsce przed gigantami naftowymi, chcącymi drążyć więcej i głębiej w poszukiwaniu ropy. Dla nas to szaleństwo, i wierzymy, że powinno się ocalić ten bezludny teren i całkowicie zabronić dalszych działań na tych obszarach - powiedział James Turner z Greenpeace.
Tytanowa kapsuła czasu, zawierająca listę zwolenników ruchu, została opuszczona na dno morza, cztery kilometry pod lodem. Na szczycie kapsuły umieszczono "flagę na przyszłość", którą narysowała 13-letnia dziewczynka z Malezji.
Dotarcie na geograficzny biegun północny zajęło zespołowi tydzień - dziennie pokonywali 10 kilometrów, ciągnąc za sobą bagaże o wadze blisko 80 kilogramów.
"To czuć, że ludzi nie powinno tu być"
Ezra Miller, aktor, działacz Greenpeace i uczestnik wyprawy przyznał:
- Tego nie da się opisać. To czuć, że ludzi nie powinno tu być. Zdaję sobie sprawę, że to po prostu niezwykła okazja, że mogłem tu dotrzeć. Jestem szczęśliwy, mogąc tu być. Dociera do mnie także wielka odpowiedzialność, gdy widzę piękno tego miejsca - że musimy walczyć o ocalenie tego kawałka Ziemi, że nie wolno nam odpuścić - zaznaczył.
- Pochodzę z rdzennej ludności Arktyki i w ciągu swojego życia zdążyłam już odczuć i zobaczyć, jakie zmiany dotykają Arktykę. Jestem jedną z trzech milionów ludzi z ruchu Ocalenia Artyki, działającego by uchronić ją przed dalszymi zmianami, przed zniszczeniem - powiedziała Josefina Skerk, parlamentarzystka ze Szwecji.
Wyprawa ma na celu upamiętnienie i zachowanie nazwisk ludzi, którzy nie zgadzają się na niszczenie tego pięknego miejsca. Na długiej liście osób są zarówno ludzie zwykli, jak i słynni aktorzy, muzycy, pisarze czy artyści. Podpisali się także biznesmeni czołowych firm, którzy również uważają, że Artyka powinna zostać za wszelką cenę ocalona i uchroniona przed destrukcyjnymi działaniami. Chcą w ten sposób podkreślić, jak wielu ludzi interesuje się środowiskiem, dba o nie i zdecydowanie przeciwstawia się fatalnym w skutkach działaniom paliwowych koncernów.
Autor: mb/mj / Źródło: ENEX