Trwają prace nad tym, by mieszkańcy Granbury w Teksasie - miasta nawiedzonego przez niszczycielskie trąby powietrzne - mogli znów zacząć normalnie żyć. Nie wszystkim uda się to szybko. Domy części z nich zostały dosłownie zmiecione z powierzchni ziemi.
Mieszkańcy Granbury na północy Teksasu, które w środę 15 maja nawiedziły trąby powietrzne, powoli zaczynają wracać do swoich domów. Obywatele ośmiotysięcznego miasta, a zwłaszcza mieszkańcy dzielnicy Rancho Brazos, nie mają jednak do nich swobodnego dostępu. Zanim znajdą się na miejscu, muszą zarejestrować się w miejscowym kościele, a jeśli chcą wjechać samochodem, Teksański Departament Bezpieczeństwa Publicznego (ang. Texas Department of Public Safety) dodatkowo każe im przejść kontrolę.
Część mieszkańców Granbury jest sfrustrowana tym, jak długo muszą czekać na powrót. Amerykańskie media chętnie cytują Tiffany Mayes, która narzeka, że gubernator Teksasu Rick Perry udziela wywiadów telewizji, stojąc na jej podjeździe, podczas gdy ona nie może tam dotrzeć.
Wielu mieszkańców Granbury nie ma jednak do czego wracać. W Rancho Brazos uszkodzonych zostało 59 z 61 domów. Aż 15 z nich zostało dosłownie zmiecionych z powierzchni ziemi. O tym, że stały w dzielnicy, często świadczą jedynie fundamenty.
Sześcioro zmarłych
W wyniku przejścia trąb powietrznych (ich prędkość dochodziła nawet do 320 km/h) przez północny Teksas zginęło sześć osób zginęło. Wszystkie ofiary śmiertelne pochodziły z Granbury. Obrażenia odniosło 100 osób.
Jeszcze nie koniec sezonu
Sezon tornad w Stanach Zjednoczonych najczęściej zaczyna się późną zimą, w stanach położonych nad Zatoką Meksykańską. Wraz ze wzrastającymi temperaturami, wichury przesuwają się na północ. Sezon osiąga szczyt w maju i zazwyczaj kończy się przed początkiem lipca.
Autor: map/ja / Źródło: ENEX