Przypadek mieszkanki amerykańskiego Portland świadczy o tym, że niebezpieczne sytuacje mogą się przytrafić nawet tuż za progiem własnego domu. Kobieta wyszła na podwórko, szukając psa, bo zwierzak nie przychodził na wołanie, zupełnie jakby zapadł się pod ziemię. Okazało się, że to nie tylko figura retoryczna - kobieta wpadła do głębokiego leja krasowego, który wcześniej pochłonął jej pudla.
30-letnia kobieta z Portland w stanie Oregon we wtorek wieczorem wyszła przed dom, wołając swojego psa. Ponieważ nie przychodził na wołanie, kobieta postanowiła rozejrzeć się po podwórku. Ponieważ był już wieczór, nie zauważyła, że w dobrze jej znanej przestrzeni zaszły niespodziewane zmiany.
W pewnym momencie kobieta zapadła się pod ziemię - dosłownie, bo w ciemności wpadła do głębokiej jamy.
Musieli użyć liny i drabin
Pociechą w tej nieciekawej sytuacji okazał się fakt, że kobieta znalazła zaginionego pudla - zwierzak po prostu wpadł w tę samą pułapkę nieco wcześniej niż ona. Właścicielka nie straciła głowy i zaczęła wzywać pomocy. Jej wołanie usłyszał przechodzący sąsiad, który zadzwonił na numer alarmowy.
Strażacy, którzy przybyli na miejsce, wyciągnęli pudla na linie, a jego właścicielce pomogli się wydostać za pomocą drabin. Ani kobieta, ani zwierzę nie doznali poważniejszych obrażeń. Dowodzący akcją ratunkową strażak stwierdził, że mieli dużo szczęścia, bo sam upadek na głębokość 6 m mógł się skończyć gorszymi konsekwencjami.
Dawna studnia albo rozkop
Powstały niespodziewanie w gruncie otwór o szerokości około metra to lej krasowy. Nie wiadomo na razie, co konkretnie przyczyniło się do jego powstania. Mógł utworzyć się w miejscu dawnej studni lub rozkopu. Sąsiad pechowej kobiety wspominał jednak, że w tej okolicy prowadzono prace ziemne związane z kanalizacją. Na miejscu zostały służby, które zajęły się wypełnianiem jamy i zabezpieczaniem terenu.
Autor: js/map / Źródło: ENEX, oregonlive.com