W gaszeniu żywiołu jest zaangażowanych 36 tysięcy strażaków. Ponad tysiąc budynków zostało spalonych. Ogień strawił ponad 42 tysiące hektarów wokół miasteczka Redding w Kalifornii. W poniedziałek przycichł wiatr i strażacy zaczęli mieć nadzieję na opanowanie pożarów.
Wśród ofiar śmiertelnych jest dwóch strażaków, dwoje dzieci i ich prababcia. Zginął też mężczyzna, który nie ewakuował się z terenu zajętego ogniem. Prawie 40 tysięcy mieszkańców nadal jest objętych opieką w centrach ewakuacji.
Prawie 38 stopni Celsjusza
Zdaniem lokalnych władz, ogień zagraża ponad pięciu tysiącom budynków. Sytuację pogarsza sucha i gorąca pogoda. W niedzielę temperatura w tym regionie wzrosła do 37,2 stopni Celsjusza - podała Narodowa Służba Pogodowa (NWS).
Z żywiołem walczy ponad 36000 strażaków oraz 17 śmigłowców, zrzucających wodę. Prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump ogłosił stan wyjątkowy, co pozwoli wspomóc akcję gaśniczą z pomocą funduszy federalnych.
W okolicach, z których ewakuowano mieszkańców, rozmieszczono 260 członków Gwardii Narodowej i 100 policjantów, by przeciwdziałać okradaniu domostw. W ciągu weekendu na kradzieży przyłapano dwie osoby. Zostały aresztowane - podało biuro szeryfa hrabstwa Shasta.
90 pożarów od Teksasu po Oregon
Kalifornijski pożar, nazywany Carr Fire, to tylko jeden z 90, które rozprzestrzeniły się na obszarze od Teksasu po Oregon. Ewakuowano co najmnniej 50 tysięcy mieszkańców. Według danych z poniedziałkowego popołudnia polskiego czasu, Carr Fire spalił ponad tysiąc budynków i ponad 42 tysiące hektarów ziemi.
Płomienie ognia przerodziły się w szalejący pożar w czwartek, kiedy przekroczyły rzekę Sacramento i wkroczyły nad zachodnie krańce Redding przed tym, jak silne porywy wiatru utworzyły tam w nocy ogniste tornado.
Według danych federalnych, pożary lasów spopieliły w tym roku już 1,8 mln hektarów - 21 procent więcej niż średnia dla podobnego okresu przez ostatnich 10 lat.
Autor: dd,ao/aw,rp,rzw/rp / Źródło: PAP, Reuters