Czy do śmiertelnie niebezpiecznego zakażenia amebą może dojść w Polsce? Kilka dni temu świat obiegła informacja o 12-letniej Kali Hardig, która walczy o życie po inwazji pasożyta Naegleria fowleri. Doszło do tego w ciepłych akwenach parku wodnego Willow Springs w Little Rock w Stanach Zjednoczonych, ale szczepy niebezpiecznego pierwotniaka wykryto również w ciepłych wodach Jezior Konińskich.
Naegleria fowleri to niebezpieczny dla ludzi pełzak występujący w bardzo ciepłych zbiornikach. Występuje m.in. w glebie, kurzu, basenach kąpielowych, basenach do hydroterapii, ale przede wszystkim w naturalnych źródłach ciepłej wody i ciepłych zbiornikach, wynika z artykułu "Rola pełzaków wolno żyjących w wywoływaniu i transmisji chorób u ludzi i zwierząt", opublikowanego w kwartalniku "Problemy Higieny i Epidemiologii".
Dotychczas inwazje tego pierwotniaka odnotowano w Australii, Nowej Zelandii, Afryce, Indiach i południowej części Stanów Zjednoczonych. W tych państwach odnotowano przypadki pierwotnego zapalenia mózgu i opon mózgowych o ostrym przebiegu (PAM).
Inwazyjny pasożyt w Polsce
Polska nie jest naturalnym środowiskiem tego rodzaju ameby, bo wody są zbyt zimne, jednak sztucznie wytworzone warunki sprzyjają rozwojowi pasożytów. Jak poinformował prof. dr hab. Edward Hadaś z Katedry i Zakładu Biologii i Parazytologii Lekarskiej w Poznaniu, szczepy tego pierwotniaka wykryto w ciepłych wodach Jezior Konińskich. Gdy wyizolowano szczepy Naegleria fowleri z jezior w Koninie, zauważono, że te pierwotniaki mogły wniknąć do organizmu myszy, a to świadczy, że potencjalnie PAM mogłoby wystąpić w Polsce.
Miało to miejsce latach 80. Pasożyt żerował właśnie w tych wodach, ponieważ były one podgrzewane przez pobliskie elektrownie (temperatura nie spada tam poniżej 7 st. C a latem jest rekordowo wysoka, nawet do 30 st. C). W naturalnych zbiornikach w naszym klimacie one nie występują.
Można się też czuć się bezpiecznie we wszelkiego rodzaju basenach, w których woda jest chlorowana, w zbiornikach, które są wykafelkowane i systematycznie czyszczone, dodaje dr Maria Wesołowska, biolog z Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu.
Zagrożenie dla oczu
Według prof. Hadasia nie musimy martwić się o Naegleria fowleri, powinniśmy natomiast zwrócić uwagę na inne pasożyty, które mogą zagrozić naszemu zdrowiu. Przykładem jest Acanthamoeba, rodzaj ameby szczególnie niebezpiecznej dla osób zażywających kąpieli wodnych w soczewkach. Te pełzaki mogą przylegać do szkieł kontaktowych, później przenieść się na przednią powierzchnię oka. W efekcie czego człowiek musi zmagać się z długim i uciążliwym leczeniem.
Intrygujące jednak jest to, dlatego tak często słyszy się, że w Stanach i innych odległych nam krajach występują niebezpieczne choroby spowodowane inwazją pasożytów, a w naszym kraju nie. Prof. Hadaś tłumaczy to w ten sposób, że w Polsce występuje trochę inne podejście do higieny.
Polacy w przeciwieństwie do Amerykanów nie korzystają tak chętnie z naturalnych źródeł wody. Działa to na naszą korzyść, bowiem strumyki wypływające z krystalicznie czystych źródeł są takie do momentu, w którym dopłyną do pierwszego miejsca, gdzie leży padlina czy inne zanieczyszczenie.
A kto jest najbardziej narażony na infekcje? Młodzi i starzy, czyli ci, którzy jeszcze nie mają odpowiednio wykształconej odporności lub mają ją za bardzo osłabioną.
Autor: kt/rs / Źródło: tvnmeteo.pl
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia/CC-BY/Dr. George Healy