Słońce zaczęło maj w niespotykany sposób - od koronalnego wyrzutu masy o rzadkim, okrężnym charakterze. Obłok plazmy nie leci w stronę Ziemi, ale gdyby do nas dotarł, to spowodowałby zakłócenia w łączności satelitarnej - donoszą eksperci z NASA, monitorujący aktywność słoneczną.
Do ostatniego koronalnego wyrzutu masy na Słońcu doszło 1 maja. Zjawisko uchwycił satelita NASA, który bada naszą dzienną gwiazdę - Solar Dynamics Observatory (SDO).
Na zdjęciach wykonanych przez aparat pracujący w tzw. skrajnym ultrafiolecie widać, jak obłok plazmy wiruje, po czym leci dalej w przestrzeń międzyplanetarną. To tzw. okrężny koronalny wyrzut masy. Zjawisko trwało ok. 2,5 godziny.
Koronalny wyrzut masy nie poleciał w stronę Ziemi, dlatego w najbliższym czasie nie zobaczymy zórz polarnych, ale też nie musimy obawiać się zakłóceń w łączności satelitarnej, poinformowali naukowcy z NASA.
Badanie Słońca
SDO (Solar Dynamics Observatory), który zarejestrował koronalny wyrzut masy, jest amerykańskim satelitą przeznaczonym do badań Słońca i przestrzeni kosmicznej. Satelita funkcjonuje w ramach programu Living With a Star. Zbiera informacje na temat przebiegu cyklu słonecznego, wykonuje pomiary pola magnetycznego Słońca, bada zmiany zachodzące na powierzchni naszej gwiazdy i monitoruje poziom emisji promieniowania słonecznego.
Podobnych wybuchów może być więcej, bo na 2013 r. przypada maksimum aktywności słonecznej obecnego cyklu.
Autor: mm/ŁUD / Źródło: NASA