Polacy zanurkowali w jednym z najwyżej położonych jezior świata - Nevado Tres Cruces Norte. Tym samym nieoficjalnie pobili rekord świata. - Wyzwaniem okazało się samo dojście do niego - opowiadał jeden z uczestników wyprawy. Ekipa zagościła w porannym programie TVN24 "Wstajesz i Weekend".
Sebastian Ryhorowicz, Jan Pentz i Maciej Kołodziejczyk, członkowie Medexpedition marzyli o tym, by zanurkować w najwyżej położonym jeziorze na ziemi. Wybrali zbiornik wodny w Andach - jezioro Nevado Tres Cruces Norte, znajdujące się na wysokości ponad 6 tys. m n.p.m. Warto zaznaczyć, że znajduje się ono w kraterze wulkanu.
Czysta woda, a powietrze ubogie w tlen
Nurkowanie w tak wysokim zbiorniku wodnym różni się od nurkowania w zbiornikach nizinnych.
- Woda jest krystalicznie czysta, nie ma żadnych zanieczyszczeń. Jest zimna i życie w jej głębi jest zupełnie inne. Udało nam się znaleźć dwa rodzaje rozwielitek – powiedział Pentz.
Nurkowie pod wodą czuli się lepiej niż na powierzchni.
- Dostaliśmy duży zastrzyk tlenu, bo nurkowaliśmy na nitroksie. To jest mieszanka oddechowa, która zawiera 36 procent tlenu. Natomiast przed nurkowaniem i po było ciężko, ponieważ zawartość tlenu w powietrzu jest o połowę niższa niż na niższych wysokościach - opowiadał Pentz.
Poszukiwania odpowiedniego jeziora
Rekordziści długo szykowali się do swojej wyprawy. Rozpoczęli od poszukiwań najwyżej położonego i wystarczająco głębokiego (aby pobić rekord świata) zbiornika wodnego. W tym celu Maciej Kołodziejczyk spędził dziesiątki godzin nad zdjęciami satelitarnymi. Wyżej od Nevado Tres Cruces Norte znajdują się jeszcze trzy inne jeziora, jednak ich głębokość nie wystarcza do pobicia rekordu Guinessa.
Kiedy w końcu wybrali Nevado Tres Cruces Norte, musieli się do niego dostać.
- Wyzwaniem okazało się samo dojście do niego - opowiada Kołodziejczyk. - Szacuje się, że na tę górę w ciągu 10 lat weszły może trzy osoby - dodaje.
Członkowie Medexpedition śmieją się, że "sięgnęli dna na dachu świata", ponieważ zeszli na głębokość 11,8 metrów, a już niżej się nie dało.
Podróż w nieznane
Panowie mieli wiele obaw związanych z jeziorem. Nie byli pewni, czy ono w ogóle istnieje.
- Nie wiedzieliśmy, czy woda jest słona czy słodka. Jeśli okazałoby się, że jest słona, to musielibyśmy wziąć dwa razy więcej balastu. Niesamowite jest to, że na niżej położonych jeziorach był lód, a na tym nie było - powiedział Kołodziejczyk.
Przed wyprawą grupa zdobyła wytyczne dotyczące pobicia rekordu. Uważają, że wszystkie zostały spełnione. Pozostaje tylko czekać, aż rekord Polaków zostanie uznany.
Zobacz całą rozmowę z Polakami
Autor: AD/map / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24