W środę umarł ostatni przebywający w Afryce niedźwiedź polarny. O zdarzeniu poinformowały władze zoo w Johannesburgu, w którym mieszkało zwierzę. Jedną z przyczyn śmierci miała być depresja po stracie wieloletniej partnerki. Obrońcy praw zwierząt podejrzewają jednak, że ważniejszym powodem mogło być wieloletnie przebywanie w nieodpowiednich dla tego gatunku warunkach klimatycznych.
Niedźwiedź o imieniu Wang, który urodził się w 1984 roku, był jedną z największych atrakcji w zoo w Johannesburgu (RPA). Gdy zmarła jego życiowa partnerka o imieniu Gee Bee, stracił humor i werwę, podejrzewano u niego depresję."Pękło mu serce z tęsknoty" - mówią opiekunowie po śmierci Wanga.
Dla porządku trzeba jednak dodać, że Wang miał też chorą wątrobę i niewydolność serca. Gdy nie było już szans na leczenie, został uśpiony.
Na kłopoty zdrowotne obu niedźwiedzi mogło mieć wpływ życie w nienaturalnym dla ich organizmów klimacie.
Depresja niedźwiedzia
W ostatnich miesiącach życia Wang bardzo przeżywał śmierć partnerki, którą 13 stycznia znaleźli martwą w basenie pracownicy zoo. Przyczyną śmierci trzydziestoletniej niedźwiedzicy Gee Bee był atak serca.
Oba niedźwiedzie przybyły do tutejszego parku z innego ogrodu w Południowej Afryce w 1985 roku. Od tamtego czasu były nierozłączne.
Smutny Arturo w argentyńskim ZOO
Inny rzekomo cierpiący na depresję niedźwiedź polarny przebywa w zoo w Argentynie. Arturo, bo tak się nazywa, ma od dwóch lat cierpieć z tęsknoty za swoją partnerką Pelusą. Aktywiści ochrony przyrody podejrzewają jednak, że przyczyna złego stanu Artura jest inna, a jest nią konieczność korzystania z basenu głębokiego - a raczej płytkiego - na zaledwie pięćdziesiąt centymetrów. Obrońcy praw zwierząt zbierają podpisy, by przenieść niedźwiedzia w miejsce, gdzie będzie miał lepsze warunki bytowania i odpowiedniejszy dla siebie klimat.
Autor: mab//rzw / Źródło: Reuters TV, tvn24.pl