Za oknami szaro, buro i ponuro. Nic się nie chce. Taka pogoda przynosi ze sobą znużenie i ból głowy. Ale to nic w porównaniu z sytuacją w Polsce sprzed roku. Wtedy to się działo.
Polska była już po ataku zimy. Na zmianę występowały opady śniegu i deszczu ze śniegiem. Wiało, było zimno. O tej porze rok temu w Warszawie było pochmurno, na termometrach 3 st. W zachodnie granice kraju wkraczał front z opadami śniegu. W nocy w stolicy spadł 1 cm śniegu.
Jak wspominam dwie ostatnie zimy (2009/10 i 2010/11), które zaczynały się już w październiku, smagały śnieżycami i mrozem, zostawiały po sobie ogromne zaspy na wsiach i tunele z błota pośniegowego w miastach, to aż mi skóra cierpnie. I nie wiem co gorsze, ta wyżowa nuda i beznadzieja z nisko wiszącymi nad głowami chmurami i zamgleniem czy śnieżyce. Z powody wyżu nie widzieliśmy dawno deszczu, stany wód są bardzo niskie, panuje susza. Natomiast śnieżyce przynosiły ze sobą wody aż w nadmiarze.
Co przed nami? Tegoroczna zima w Europie miałaby być według prognoz amerykańskiego NOAA chłodna, niewiele słabsza od poprzednich. Natomiast brytyjska służba meteorologiczna prognozuje, że nadchodząca zima będzie łagodniejsza i cieplejsza niż w poprzednich latach. Poziom amerykańskiej nauki jest imponujący, ale specjalistami mającymi nosa do pogody wydają się Brytyjczycy. Ich długoterminowym prognozom kibicuję w tym roku!
Autor: Arleta Unton-Pyziołek / Źródło: TVN Meteo