Liczący sobie 70 mln lat niemal kompletny szkielet tyranozaura, który odnalazła w 1946 roku ekspedycja mongolsko-radziecka pracująca na pustyni Gobi, w końcu trafił na powrót do Mongolii. W Nowym Jorku odbyła się ceremonia "repatriacji" szczątków.
Historia pozostałości po prehistorycznym stworze była burzliwa. Kilkanaście lat temu, potajemnie, wywieziono je z Mongolii. W 2010 roku szkielet trafił do Stanów Zjednoczonych. Przemycono go z Wielkiej Brytanii, a było to możliwe dzięki fałszywej dokumentacji.
W USA w 2012 roku szczątki wystawiono na aukcję. Pomimo że prezydent Mongolii ją oprotestował, szkielet sprzedano za ponad milion dolarów. Wkrótce jednak prokuratura w nowojorskim Queens zajęła kości i zapowiedziała, że odda je Mongolii, jeśli nie zgłosi się nikt, kto zdołałby udokumentować swoje prawo własności do szkieletu.
W poniedziałek 6 maja tego roku, podczas ceremonii "repatriacji" w Nowym Jorku, amerykańskie władze oddały szczątki Mongołom.
Paleontolog przemytnikiem
Do przemytu zrekonstruowanego szkieletu tyranozaura - gada o wysokości 2,4 m i długości 7,3 m - przyznał się w grudniu 2012 roku paleontolog z Florydy specjalizujący się w handlu kośćmi i skamielinami dinozaurów.
Autor: map/mj / Źródło: PAP, Reuters TV