Ponad 1,6 miliona hektarów - tyle strawiły pożary w Kalifornii w Stanach Zjednoczonych od początku 2020 roku. To ponad dwa razy więcej niż wynosił poprzedni rekord sprzed dwóch lat. A to nie koniec, ponieważ strażacy nieprzerwanie walczą nowo pojawiającymi się ogniskami.
Kalifornia - najbardziej zaludniony stan USA - ucierpiała w tym roku w pięciu z sześciu największych pożarów lasów i zarośli w historii. Z najbardziej niszczycielskim ogniem straż pożarna zmaga się od połowy sierpnia. Zginęło co najmniej 31 osób, około 100 tysięcy osób musiało być ewakuowanych, a ponad 8500 domów i innych zabudowań zostało zniszczonych.
Jak poinformował w niedzielę kalifornijski Departament Leśnictwa i Ochrony Przeciwpożarowej (Cal Fire), od początku 2020 roku spłonęło 1,6 miliona hektarów, czyli więcej wynosi powierzchnia jednego z amerykańskich stanów - Connecticut. Dla porównania, to także więcej niż połowa Belgii. Tym samym został pobity rekord z 2018 roku, kiedy ogień strawił prawie 809 tys. ha. W najbardziej destrukcyjnym pożarze zginęło co najmniej 85 cywilów i zniszczonych zostało prawie 19 tys. domów i konstrukcji w górskim mieście Paradise i wokół niego.
- Nie ma słów na opisanie tego, co się stało i co dalej się dzieje - powiedział rzecznik Cal Fire, Scott McLean. - To pokazuje, jak suchy jest stan i jak niestabilna jest roślinność - dodał.
Pożary się nie kończą
Cal Fire podał również, że obecnie ponad 16 500 strażaków walczy z 23 poważnymi pożarami. W sobotę wybuchło 27 kolejnych. Pod koniec września największym zagrożeniem był pożar o nazwie Bobcat, który wybuchł 6 września w lesie Angeles National Forest (pasmo górskie San Gabriel) na terenie hrabstwa Los Angeles. Jak zauważyła wtedy CNN, czyni go to drugim największym pożarem w historii hrabstwa.
W tym sezonie pożarowym najbardziej doświadczona przez żywioł jest Kalifornia, ale przypomnijmy, że ogromne zniszczenia powstały również w stanach Oregon i Waszyngton. Życie straciło tam co najmniej 10 osób.
Według Cal Fire strażacy mają odpocząć wraz z nadejściem w tym tygodniu niższej temperatury w północnej Kalifornii, z szansą na deszcz.
Susza i upały
Eksperci w kontekście pożarów USA zwracają uwagę na notowane ekstremalnie wysokie wartości temperatury, które są efektem zmian klimatycznych. Fala upałów zbiegła się z suchymi warunkami, nie pomaga też silny wiatr.
W latach 2010-2017 Kalifornia cierpiała z powodu długotrwałej suszy, powodującej inwazje owadów i choroby, które zniszczyły miliony drzew. Nastąpiło to po dziesięcioleciach walki z pożarami, co zamieniło niektóre lasy w "beczkę prochu" - pisze agencja Reutera. Wysokie ceny nieruchomości w miastach i budowa drugich domów na lato spowodowały rozwój społeczności na peryferyjnych, dzikich obszarach, które w naturalny sposób płonęły przez tysiąclecia.
Autor: ps / Źródło: PAP, Reuters, CNN, tvnmeteo.pl