Nad naszymi głowami przeleciała dwa dni temu, ale znów powróci w pobliże Ziemi. Potencjalna kolizja z asteroidą Apophis 99942 jest wyjątkowo mało prawdopodobna, nie można jej jednak całkowicie wykluczyć - uważa NASA. Plany wobec asteroidy mają Rosjanie, którzy chcą umieścić na jej powierzchni radiolatarnię.
99942 Apophis, która w środę około godziny 23.00 naszego czasu przeleciała w odległości 14,5 mln km od Ziemi, należy do asteroid z grupy Atena.
To jedna z planetoid okołoziemskich, czyli takich, których okres obiegu Słońca jest krótszy od roku i które mają płaszczyznę orbity nieznacznie nachyloną do płaszczyzny orbity naszej planety.
Za 16 lat blisko jak satelity
Okazją do jeszcze dokładniejszych obserwacji planetoidy będzie jej bliski przelot za 16 lat. 13 kwietnia 2029 r. Apophis znajdzie się zaledwie 30 tys. km nad naszymi głowami, czyli na takiej wysokości, na jakiej znajdują się obecnie satelity komunikacyjne. To mniej niż jedna dziesiąta dystansu między Ziemią a Księżycem.
Planetoida pojawi się wtedy jako umiarkowanie jasny obiekt widoczny nad środkowym Atlantykiem.
NASA uspokaja
Wraz z prognozami na kwiecień 2029 r. przyszły również przewidywania na rok 2036, kiedy to Apophis po raz kolejny zbliży się do Ziemi. Prawdopodobieństwa kolizji nie można całkowicie wykluczyć, ale, według najnowszych wyliczeń NASA, szanse na zderzenie są jednak bardzo nikłe.
- Dokonując nowych pomiarów odległości asteroidy oraz prędkości jej linii widzenia, udało się dokładnie oszacować potencjalną kolizje. Praktycznie jest ona niemożliwa, wynosi jeden na milion. Teoretycznie nie możemy jej wykluczyć - stwierdził Lance Benner z NASA.
Teleskopy wymierzone w niebo
Właśnie dlatego Apophis jest bacznie monitorowana przez astronomów. Środowy przelot planetoidy był więc doskonała okazją do obserwacji i przeprowadzenia pomiarów za pomocą różnych narzędzi - teleskopów optycznych, radioteleskopów czy pracującego w podczerwieni Kosmicznego Obserwatorium Hershela.
Radiolatarnia na asteroidzie
Z bliższej odległości chcą badać ateroidę Rosjanie. Szef Rosyjskiej Federalnej Agencji Kosmicznej, Władimir Popowkin zapowiedział już w ubiegłym roku, że Roskosmos planuje uruchomienie w 2020 roku misji kosmicznej. Rosjanie wyślą specjalny statek, który ustawi się na powierzchni asteroidy i zacznie działać jako radiolatarnia.
Nastraszyła zaraz po odkryciu
Apophis ma 270 metrów średnicy i imię po egipskim wężowym demonie ciemności i chaosu, postrzeganym jako przeciwnik Słońca (Re). Jest znana z tego, że cyklicznie przelatuje w pobliżu naszego globu, a tor jej lotu jest niepokojąco bliski.
Aphopisa odkryto w 2004 r. Asteroida szybko zyskała złą sławę, bo okazało się, że może stanowić śmiertelne zagrożenie dla naszej planety. Wyliczenia naukowców w roku jej odkrycia wykazywały dość wysokie prawdopodobieństwo jej zderzenia z Ziemią 13 kwietnia 2029 r. Najpierw szacowano je na 1:300, a w nieco późniejszych raportach na 1:45.
To były najbardziej niepokojące prognozy. Kolejne, dokładniejsze badania sprawiły jednak, że można było odetchnąć z ulgą: szanse na uderzenie Apophisa w tym terminie zmalały prawie do zera.
Co się stanie, jeśli do niej dojdzie? Naukowcy z amerykańskiej agencji kosmicznej NASA oszacowali, że uderzenie wygeneruje podmuch o równowartość ponad 500 megaton trotylu. Dla porównania, najpotężniejsza kiedykolwiek zdetonowana bomba wodorowa, radziecka Car, miała siłę 57 megaton.
Autor: mm, js,map, adsz/rs,mtom / Źródło: Guardian, dailymail.co.uk, NASA