Od kilku dni prawie wszyscy odczuwamy chłodniejsze, "ostrzejsze" powietrze, które napływa do Polski. To początek większych zmian, które wkrótce doprowadzą może jeszcze nie do zimy, ale na pewno do wstępu do niej.
Przyczyną tych zmian będzie z pewnością wyż na północy Europy i nad Rosją (patrz mapa). On skieruje do nas zimne powietrze ze wschodu i jednocześnie będzie blokować napływ ciepłego powietrza z zachodu. To spowoduje, że z każdym dniem będzie robić się coraz chłodniej, bo zostajemy właśnie teraz odcięci od dostaw ciepła z nad Oceanu Atlantyckiego. To tak jakby ktoś wyłączył nam ogrzewanie w domu - z dnia na dzień w mieszkaniu robiłoby się coraz zimniej.
Zanim to ciepło, które dotychczas mieliśmy zupełnie zniknie, to na początku tygodnia w południowej Polsce, w poniedziałek i we wtorek może być jeszcze ok. 10 stopni. W tym samym czasie na wschodzie już tylko lekko ponad 0. Z każdym następnym dniem temperatura będzie coraz niższa i nie wykluczam, że za tydzień na wschodzie kraju lekki mróz będzie w ciągu dnia. Nocami, w czasie rozpogodzeń, temperatura może spadać do -6, -8 stopni. Końcówka listopada zapowiada się więc zdecydowanie zimniej niż było na początku tego miesiąca - na termometrach będzie przeważnie od -3 stopni na wschodzie, do +3 na zachodzie. Przy takiej temperaturze jeśli wystąpią opady to należy spodziewać się deszczu ze śniegiem lub śniegu.
Skoro mowa już o śniegu, to może warto wspomnieć o prognozie z amerykańskiego serwisu accuweather.com. Wynika z niej, że w nadchodzącym sezonie zimowym w Warszawie będzie 65 dni z pokrywą śnieżną (średnia wynosi 52). Może to oznaczać śnieżną zimę w naszej części Europy. Poniżej wykres z przewidywaną liczbą dni ze śniegiem w różnych europejskich miastach.
Autor: Tomasz Wasilewski / Źródło: TVN Meteo
Źródło zdjęcia głównego: TVN Meteo/Shutterstock