"Orla Perć - nowy rekord!" - napisał na portalu społecznościowym Filip Babicz, który przebiegł w czwartek 6 września trasę z Zawratu na Krzyżne w czasie 1 godzina, 4 minuty i 23 sekundy. Tym samym poprawił o 12 minut rekord, który należał do Piotra Łobodzińskiego.
"Bieg odbył się, podobnie jak w przypadku mojego poprzednika, bez wsparcia na trasie" - dodał i podkreślił: "ewentualne próby naśladownictwa odradzam".
Dłużej nie znaczy gorzej
Trasa, którą pokonał Filip Babicz, normalnie zajmuje około sześciu-siedmiu godzin. Jednak przewodnicy zalecają, aby ten stosunkowo niedługi, bo liczący około 4,5 kilometra odcinek, podzielić sobie na dwa albo trzy dni.
- Chodzi o bezpieczeństwo. Idąc wolniej, mamy większe możliwości, aby odpowiednio dobrać trasę, przepatrzeć zagrożenia. Idąc wolniej, mamy okazję podziwiać widoki - mówił na antenie TVN24 przewodnik tatrzański Maciek Bielawski.
Wymagało przygotowań
Zdaniem Bielawskiego rekord Filipa jest niesamowitym wyczynem. Co do tego nie ma wątpliwości, jednak nie jest to wyczyn dla każdego. - Z turystyką nie miał nic wspólnego. To po prostu było przebiegnięcie tej niezwykle trudnej trasy - podkreślił.
- Filip, zanim ruszył na tę trasę, był na Orlej Perci kilkadziesiąt, jeśli nie kilkaset razy. On doskonale poznał każdy centymetr tej trasy. Każdy łańcuch, każdą klamrę, każdą drabinkę sprawdził osobiście. On wiedział, gdzie i co może sobie zrobić - tłumaczył przewodnik.
Wejście nie zawsze kończy się dobrze
Na tej trasie na turystów czyha wiele zagrożeń. Szlak wiedzie wąską ścieżką, a z obu stron rozpościerają się przepaści. Jak czytamy na stronie Tatrzańskiego Parku Narodowego, od 1909 do 2014 roku na Orlej Perci doszło do 122 wypadków śmiertelnych. Najczęstszymi przyczynami wypadków były: poślizgnięcia na płatach śniegu, mokrych lub zalodzonych skałach (59 procent), pobłądzenia (26 procent), zasłabnięcia i zachorowania (9 procent), spadające kamienie (3 procent).
- Ten szlak jest najtrudniejszym szlakiem turystycznym w całych Tatrach. Gdyby nie te sztuczne ułatwienia, gdyby nie te drabinki i łańcuchy, w wielu miejscach byłby nie do przejścia dla przeciętnego, a nawet dobrego turysty górskiego. Te trudniejsze momenty wymagałyby umiejętności wspinaczkowych - przestrzegał Bielawski.
Dodał jednak, że to właśnie te przepaście, te strome granie i niebezpieczeństwa przyciągają turystów. - Ale skoro tam jest tak pięknie, to dlaczego mamy tam spędzać godzinę i cztery minuty, jak możemy w takich pięknych, dających ciarki na plecach warunkach przyrody spędzić wiele więcej godzin bezpiecznie, przede wszystkim bezpiecznie - mówił.
Autor: aw/rp / Źródło: tvn24, TPN
Źródło zdjęcia głównego: Outdoor Magazyn