Rodzina z małym dzieckiem spędzała wakacje w domku letniskowym. W piątek wieczorem rozpętała się burza. Piorun trafił w ich dom i uszkodził dziecięce łóżeczko. "Pierwszą rzeczą jaka mnie uderzyła, kiedy weszłam do pokoju, był zapach spalonego plastiku, dym rozprzestrzenił się po całym pomieszczeniu" - powiedziała matka chłopca, Jessika Cormier.
Trzy rodziny spędzały wakacje w domku letniskowym na campingu w Cape Breton w Kanadzie. W piątek wieczorem podczas burzy zostały zerwane linie elektryczne i do budynku nie docierał prąd.
- Nagle na niebie pojawił się niebieski rozbłysk - mówi Jessika Cormier, kobieta przebywająca w domku letniskowym, mama rocznego Jaxena Cormiera.
Piorun uderzył w łóżeczko dziecięce
Następną rzeczą jaką usłyszeli, był huk. Jessica poszła do pokoju syna i zobaczyła, że z gniazdka elektrycznego lecą iskry.
- Pierwszą rzeczą jaka mnie uderzyła, kiedy weszłam do pokoju, był zapach spalonego plastiku, dym rozprzestrzenił się po całym pomieszczeniu - powiedziała mama chłopca. - Natychmiast zabrałam dziecko i zaczęłam krzyczeć "pali się", następnie wszyscy wybiegliśmy z domu - dodała.Każdy łącznie z małym Jaxenem jest cały i zdrowy. Rodzice są szczęśliwi, że ich syn jest już bezpieczny.
Z gniazdka telefonicznego poszły iskry
Piorun uderzył w przewód elektryczny w domku. Właściciel kempingu uważa, że błyskawica trafiła w słup, a potem przez kable dotarła do domku letniskowego kilkaset metrów dalej. Sąsiedni budynek też został uszkodzony, nikt nie ucierpiał.
Elektryk naprawił sieć energetyczną i upewnił się, że rodzina może nadal przebywać w domku.
- Pan się napracował. Wyjaśnił nam, że jest już bezpiecznie i możemy do końca weekendu pozostać w domku - mówi Jessica.
Nikt nie ucierpiał
Mąż Jessiki Jeff Cormier powiedział, że jest szczęśliwy, że nikt nie został ranny.
- Matka Natura zawsze wygrywa, ale nie tym razem - mówi Jeff- Dalej się cieszymy wspaniałymi wakacjami - dodaje.
Autor: mab/map / Źródło: Xnews/ctvnews
Źródło zdjęcia głównego: XNEWS