Trwa najważniejszy etap misji sondy Rosetta. W piątek lądownik Philae zaczął wwiercać się w kometę 67P/Czuriumow-Gierasimienko, ponieważ naukowcy obawiali się, że jego baterie solarne szybko przestaną go zasilać.
Główny etap misji Rosetta rozpoczął się w środę. W czwartek naukowcy z ESA podali, że podczas lądowania Philae odbił się przynajmniej dwa razy. W piątek eksperci informowali, że lądownik odpadł od komety na wysokość około 1 km. Następnie spadł na powierzchnię jeden kilometr dalej od miejsca, w którym pierwszy raz dotknął ciało niebieskie.
Dokładne miejsce, w którym znajduje się lądownik nie jest znane. Wiadomo natomiast, w którym miejscu nastąpił pierwszy kontakt Philae z 67P. Wiadomo również, że lądownik jest pochylony, ale stoi prawidłowo na powierzchni komety. Nie jest natomiast odpowiednio zakotwiczony.
Baterie na wyczerpaniu?
W piątek naukowcy potwierdzili, że Philae zaczął wiercenia na komecie, ponieważ istnieje ryzyko, że jego baterie szybko przestaną go zasilać. Podczas konferencji ESA, która rozpoczęła się w piątek o godz. 14.00, eksperci sugerowali, że lądownik może być otoczony skałami, które rzucają sporo cienia. Inżynierowie Philae, przypominali, że akumulatory lądownika do prawidłowego działania wymagają ogrzania do ok. 0 st. C.
- Dzisiaj rozpoczęły się wiercenia, jednak czy wszystko się uda i czy odniesiemy sukces okaże się dopiero wieczorem - mówił podczas konferencji Stephan Ulamec, Philae Lander Manager.
Eksperci zauważyli także, że przyrządy MUPUS i APXS zwróciły dane naukowe. Dodali przy tym, że pierwsze wyniki badań, przeprowadzonych przez Philae i Rosettę, świat pozna podczas grudniowej konferencji poświęconej naukom planetarnym.
Polski MUPUS zbiera dane
Wszystkie narzędzia naukowe na Philae pracują. Rosetta przesyła na Ziemię odebrane z lądownika dane. Zaprojektowane przez polskich naukowców z Centrum Badań Kosmicznych PAN urządzenie zaczęło działać w czwartek późnym wieczorem. Urządzenie przesłało już pierwsze dane.
MUPUS ma za zadanie zbadać temperaturę wewnątrz komety. Pierwsze pomiary powinny być dostarczone jeszcze dziś.
W związku z tym, że lądownik jest nieodpowiednio przymocowany, naukowcy mają obawy, że ruchy jego ramion spowodują, że Philae odpadnie od komety. ESA postanowiła, że podejmie to ryzyko, ponieważ wszystkie ważne badania, bez użycia ruchomych ramion, zostały wykonane.
Naukowcy mają nadzieję, że pobrane z powierzchni jądra próbki pomogą poszerzyć wiedzę na temat powstania planet oraz życia, gdyż tworzące materię komet lód i skały przechowują cząsteczki organiczne z zamierzchłej przeszłości.
Szef projektu Rosetta w USA
Artur B. Chmielewski, Polak pracujący w NASA nadzorował lądowanie Philae. Jest to syn znanego dobrze rodakom jako Papcia Chmiel, autora komiksów Tytus, Romek i A'Tomek. Artur Chmielewski wyjechał na studia do Stanów Zjednoczonych, tam po wielokrotnych próbach dostał się do NASA. Obecnie NASA współpracuje z ESA przy projekcie Rosetta.
- Europejczycy są odpowiedzialni za lądowanie Philae, ja będę zajmował się antenami, które przynoszą dane oraz oprogramowaniem - mówił w TVN24 Chmielewski.
10 lat w przestrzeni kosmicznej
Rosetta wystartowała 2 marca 2004 roku z kosmodromu Kourou w Gujanie Francuskiej. By dotrzeć do komety, próbnik wykorzystywał do zwiększenia swej prędkości pola grawitacyjne planet, zbliżając się w tym celu w latach 2005-2009 trzykrotnie do Ziemi i raz do Marsa. Dlatego w odniesieniu do Słońca jego trajektoria ma kształt rozszerzającej się spirali.
Ponieważ spirala ta sięgała niemal orbity Jowisza, Rosetta przez dłuższy czas znajdowała się w strefie o znacznie obniżonej w porównaniu z Ziemią intensywności promieniowania słonecznego. Dlatego w lipcu 2011 roku aparaturę pokładową trzytonowego próbnika wprowadzono w stan uśpienia, by zaktywizować ją w styczniu bieżącego roku, gdy baterie słoneczne mogły znów osiągnąć wymaganą moc.
10 września, po wykonaniu szeregu manewrów w pobliżu jądra komety, Rosetta weszła na orbitę wokół niego, czego w lotach kosmicznych nigdy dotąd nie praktykowano. Promień tej orbity ma około 30 kilometrów.
Lądowanie na komecie
Lądowanie nastąpiło w 10 lat i pięć miesięcy po starcie Rosetty z Ziemi i było związane z ryzykiem, gdyż konfiguracja powierzchni mającego rozmiary 3 na 5 kilometrów jądra komety nie była wcześniej znana. Kierownictwo lotu wykryło również, że silnik rakietowy lądownika, który miał mu pomóc przytwierdzić się do powierzchni, nie funkcjonował we właściwy sposób. Dlatego główna rola w zapobieżeniu odbiciu się lądownika przypadła jego harpunom.
Na powierzchni jądra zalega więcej pyłu niż się spodziewano, co ogranicza ilość światła do wywarzania prądu w bateriach słonecznych. Lądownik ma w akumulatorach zapas energii na dwa i pół dnia pracy.
Umieszczenie maszyny na komecie jest pierwszym tego typu wydarzeniem w historii. Philae wylądował na 67P/Czuriumow-Gierasimienko w środę o 17.03.
Autor: mab/rp,kt / Źródło: kosmonauta.net / esa.int / NASA / BBC
Źródło zdjęcia głównego: ESA