Ophelia, piętnasta już tropikalna burza podczas tegorocznego sezonu huraganowego na Atlantyku, przesuwa się w kierunku Karaibów. Stopniowo słabnie, dlatego nie przewiduje się jej przemiany w huragan. Na oceanie uformowała się za to kolejna depresja, która szybko przerodziła się w burzę tropikalną o imieniu Philippe.
Według specjalistów z Narodowe Centrum ds. Huraganów, Ophelia powinna osłabnąć w przeciągu kolejnych 48 godzin. W piątek około godz. 15.00 znajdowała się 620 km na wschód od karaibskich Wysp Leewarda, a towarzyszący jej wiatr wiał z prędkością 85 km/h.
Porusza się po oceanie w kierunku północno-zachodnim, przy swojej obecnej ścieżce nie stanowi zagrożenia dla wybrzeża USA ani dla Zatoki Meksykańskiej.
Narodził się Philippe
Na wschodnim Atlantyku uformował się jednak już kolejny sztorm tropikalny, któremu nadano imię Philippe. Narodził się w odległości ok. 550 km na południowy zachód od Wysp Zielonego Przylądka - poinformowało w sobotę amerykańskie Centrum Huraganów w Miami. Sztorm przesuwa się w kierunku północno zachodnim z prędkością ok. 23 km/godz. Prędkość wiatru wynosi obecnie ok. 65 km/godz i - według przewidywań meteorologów - ma wzrosnąć do 72 km/godz. Nie ogłoszono dotychczas ostrzeżeń ani stanu pogotowia na wschodnim wybrzeżu USA.
Autor: map/ms / Źródło: Reuters