Raport badaczy Krakowskiego Alarmu Smogowego napawa niepokojem. I chociaż we własnych czterech kątach jest zauważalnie bezpieczniej, nigdzie nie unikniemy zgubnego wpływu zanieczyszczonego powietrza.
W czasie epizodów smogowych powietrze w zamkniętych pomieszczeniach jest na ogół średnio o 50 procent lepsze niż na zewnątrz - wynika z badań, opublikowanych we wtorek przez Krakowski Alarm Smogowy i Akademię Górniczo-Hutniczą w Krakowie.
Przeprowadzona analiza wskazuje, że stężenia pyłów wewnątrz budynków są niższe, choć i tak pozostają na wysokim poziomie.
Dane zbierano w jedenastu lokalizacjach w Krakowie i w okolicach. W każdej lokalizacji pomiary trwały od 4 do 14 dni.
Zapiera dech w piersi
"Na podstawie przeprowadzonych pomiarów stwierdzić można, że stężenia pyłu zawieszonego wewnątrz budynków, pochodzące z przedostawania się pyłu z zewnątrz, są średnio o 50 procent niższe, aniżeli stężenia na zewnątrz. Wartość redukcji stężeń zależy bardzo silnie od kondycji budynku oraz rodzaju wentylacji" - napisali w raporcie dr inż. Jakub Bartyzel i inż. Katarzyna Smoleń z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie.
W budynkach, w których korzysta się z kominków - dowodzą autorzy badania - stężenia zanieczyszczeń wewnątrz pomieszczeń bywają wyższe niż na otwartej przestrzeni.
Jedną z lokalizacji, w których badano jakość powietrza, była ul. Felicjanek w Krakowie. Tam czujniki ustawiono wewnątrz lokalu biurowego oraz na przynależącym do niego balkonie. W czasie trwania całego pomiaru stężenia wewnątrz były średnio niższe o 47 procent niż na zewnątrz.
"Z jednej strony oznacza to, że było lepiej. Z drugiej - że kiedy stężenia na zewnątrz przekraczają normy ogłaszania polskiego alarmu smogowego, to wewnątrz, gdzie staramy się schronić, wciąż jest bardzo źle. Przykładowo, we Francji przy takich stężeniach zaczęto by zamykać szkoły" - piszą autorzy raportu.
Bezduszna statystyka
- Nasze badania pokazują, jak fatalnym powietrzem oddychamy. Jest tak źle, że nawet zamknięcie się w domach nie jest w stanie zapewnić dostępu do czystego powietrza - powiedziała na konferencji prasowej we wtorek Anna Dworakowska z Krakowskiego Alarmu Smogowego i podkreśliła, że poziomy rejestrowane podczas badań wewnątrz pomieszczeń w wielu krajach Europy wystarczyłyby do ogłoszenia alarmu smogowego.
Inna przedstawicielka Krakowskiego Alarmu Smogowego, Ewa Lutomska, zaznaczyła, że Polski Alarm Smogowy po raz kolejny zaapelował do ministra środowiska, by progi alarmowania o smogu sprowadzić do poziomu podobnego w innych państwach europejskich.
- Dziś progi alarmowania są na bardzo wysokim poziomie. Takie ich wyznaczenie pozwala unikać ogłaszania alarmu i nic nie robić wtedy, kiedy działania są najbardziej potrzebne - powiedziała Lutomska i oceniła, że informacja o wysokim zanieczyszczeniu powietrza powinna być też podawana w serwisach pogodowych w mediach publicznych.
Autorzy badania zaznaczają, że poziom alarmowy dla pyłu zawieszonego PM10 jest w Polsce dwukrotnie wyższy niż na Słowacji, trzykrotnie wyższy niż na Węgrzech i w Czechach, i czterokrotnie wyższy niż we Francji - w Polsce to 300 mikrogramów na metr sześcienny, we Francji - 80 mikrogramów na metr sześcienny.
Autor: sj/map / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Visualhunt (CC BY-SA 1.0)