W niedzielę w miasteczku Siquirres w Kostaryce odbył się pogrzeb gigantycznego krokodyla Pocho. Gada żegnały tłumy. O Pocho stało się głośno kilka lat temu, kiedy w internecie pojawiły się zdjęcia 4,5-metrowego krokodyla bawiącego się z człowiekiem.
W ostatniej drodze krokodylowi towarzyszył najbliższy przyjaciel a zarazem opiekun - Gilberto Shedden. Podczas ceremonii nie mógł powstrzymać łez. Emocje trudno było ukryć też innym zgromadzonym na pogrzebie.
"Nie wiem co robić"
- Nie wiem co robić. Ale wiem, że muszę iść naprzód. Muszę, taką mam naturę. Ale Pocho jest dla mnie... Pocho nigdy nie umrze - mówił Gilberto Shedden.
Podczas ich wspólnych zabaw w wodzie było widać jak świetnie się ze sobą dogadują. Mężczyzna uczył krokodyla różnych sztuczek. Od ponad 20 lat byli nierozłączni.
Pocho postrzelił jeden z farmerów. Właściciel znalazł rannego gada na brzegu rzeki, mimo prób, nie zdołał go uratować.
Gad był jedną z największych atrakcji turystycznych Kostaryki.
Autor: ant//ŁUD / Źródło: Reuters