- Nie wiedziałem, czy to dzień, czy noc - relacjonują mieszkańcy północno-zachodniej części Chin, którzy do czwartkowego poranka musieli mierzyć się z burzą piaskową. Porywisty wiatr przewracał drzewa i niszczył linie energetyczne, w efekcie pojawiło się mnóstwo pożarów.
Silny wiatr, który pojawiał się w regionie Sinciang w środę rano doprowadził do powstania potężnej burzy piaskowej.
- Nagle zrobiło się zupełnie ciemno. Nie wiedziałem czy to dzień czy noc - relacjonował jeden z mieszkańców. - Bolał mnie nos i nie mogłem otworzyć oczu - przyznał inny.
Chaos w transporcie
Pył unosił się w powietrzu przez kolejne 24 godziny. W wielu miejscach widzialność stała się ograniczona do 50 metrów. Najniebezpieczniej zrobiło się w mieście Hami, gdzie widać było na zaledwie 10 metrów.
Złe warunki na drogach doprowadziły do poważnych utrudnień w ruchu samochodowym. Przed bramkami na autostradach utworzyły się kilkukilometrowe korki. Paraliż sięgnął również transportu kolejowego.
Szkoły w wielu miastach zostały zamknięte, a uczniów poproszono o pozostanie w domach.
Ponad 100 pożarów
Sytuację pogarszał fakt, że podczas burzy w ponad 100 miejscach pojawiły się pożary. Wszystko za sprawą silnego wiatru, który uszkodził linie wysokiego napięcia i przewracał potężne billboardy.
Władze ogłosiły czerwony, najwyższy stopień zagrożenia. Ostatnia burza piaskowa była największą od 1996 roku.
Na południu śnieg
Natomiast na południu regionu gwałtownie spadła temperatura (miejscami o 10 st. C), pojawiły się również opady śniegu, co może niekorzystnie wpłynąć na tegoroczne plony.
Autor: kt/mj / Źródło: Reuters TV, The Telegraph