- Czy ktoś tam dostał ataku serca przy sterze? - zastanawiali się uczniowie uniwersytetu w Hongkongu. Tuż przed oknami ich budynku znalazł się statek liczący 193 m długości. Gigantyczny kontenerowiec po awarii silnika został zepchnięty niemal na brzeg przez monsunowe wiatry.
Niemiecki kontenerowiec w niedzielę osiadł na mieliźnie przy obiekcie sportowym Uniwersytetu w Hongkongu, w dzielnicy mieszkaniowej Pok Fu Lam. By już bliski zderzenia z falochronem, ale kapitan zdołał go spowolnić, zarządzając rzucenie kotwicy. Sytuacja wyglądała groźnie, ale nikt nie ucierpiał. Bezpośrednio po wypadku nie było wiadomo, czy doszło do jakichś uszkodzeni na statku.
Nie mógł opierać się wiatrowi
Do tego nietypowego zdarzenia doprowadziły dwa czynniki - awaria na pokładzie statku i trudne warunki pogodowe. Rzeczniczka Hansa Treuhand Gruppe, do której należy kontenerowiec, potwierdziła, że na płynącym z Jokohamy do chińskiego Shenzhen statku doszło do utraty mocy. Właśnie w tym czasie na tym jednym z najbardziej ruchliwych na świecie szlaków żeglugowych panowały trudne warunki - lał deszcz i wiał silny monsunowy wiatr. To on zepchnął pozbawioną napędu jednostkę na brzeg.
Dziwne odgłosy, jakie wydawał "wjeżdżający" na mieliznę statek, zaalarmowały mieszkańców. Niektórzy z nich nagrali nietypowy widok.
Autor: js/mj / Źródło: x-news, ibtimes.com
Źródło zdjęcia głównego: x-news/YouTube/Corinne Vigniel