Otwieranie drzwi przy użyciu chusteczek higienicznych, zakaz jedzenia w restauracjach, barykady ze śmietników oraz mierzenie temperatury ciała każdemu i na każdym kroku. Tak wygląda obecnie życie w Kantonie w Chinach. Jego mieszkańcy opisują swoją codzienność w czasie epidemii nowego koronawirusa SARS-CoV-2.
Od kilku tygodni Chiny walczą z epidemią nowego koronawirusa SARS-CoV-2. W wielu prowincjach kraju wprowadzono szereg restrykcji. Przede wszystkim w mieście Wuhan będącym ogniskiem epidemii, ale również w Suining czy stolicy Pekinie. Obowiązują ograniczenia w poruszaniu się po ulicach, przed wejściem do sklepów mierzona jest temperatura, a noszenie maseczek medycznych jest obowiązkowe.
W Kantonie, mieście w południowo-wschodniej części Chin, w prowincji Guangdong, na ulicach i wejściach na osiedla pojawiły się barykady zbudowane z drabin, bambusowych kijów, śmietników i krzeseł. Na nielicznych otwartych przejściach ustawiono strażników i pracowników społecznych z termometrami na podczerwień.
Odnotowano tam, jak dotąd, ponad 300 zakażeń koronawirusem, nie zmarła ani jedna osoba. Ponad 100 pacjentów wyzdrowiało i wyszło już ze szpitali. Pojawiają się jednak obawy, że wirus może się rozprzestrzenić w związku z powrotem do pracy robotników napływowych spoza miasta.
- Jeśli ktoś ma gorączkę, trzeba wezwać policję, żeby go zabrała. Wszystko powyżej 37,3 stopnia to gorączka - relacjonuje w rozmowie z Polską Agencją Prasową kobieta, która sprzedaje warzywa, owoce i kwiaty na osiedlowym targowisku. Chwilowo zastępuje też pracownika mierzącego temperaturę przy wejściu na bazar.
Jak dodaje, z gorączką "lepiej nie wychodzić z domu, bo nie można będzie wrócić". Wspomina też o codziennych kontrolach straży miejskiej na targu i policjantach w cywilu, którzy sprawdzają przestrzeganie przepisów przeciwdziałania epidemii.
"Najgroźniejszym miejscem są windy"
- Najgroźniejszym miejscem są windy - mówi 30-letni mieszkaniec Kantonu. Ludzie boją się bowiem dotykać przycisków palcami. Używają do tego kluczy i innych przedmiotów. Ponadto wiele osób otwiera drzwi w różnych budynkach, naciskając klamki przez chusteczki higieniczne. Miejskie biuro bezpieczeństwa publicznego poinformowało niedawno o zamknięciu jednego z hoteli. Powodem było to, że hotel nie powiadomił władz o gościach, którzy odmówili pomiaru temperatury. Goście mieli też zaatakować policjantów, gdy ci starali się ich wylegitymować.
Tylko na wynos i temperatura ciała kucharza na paragonie
Od kilku dni w Kantonie obowiązuje zakaz jedzenia w restauracjach. Jedzenie można kupować jedynie na wynos lub zamawiać przez telefon. Żeby uspokoić klientów, wiele restauracji na paragonach dopisuje temperaturę ciała kucharza, który przygotował posiłek, i kuriera, który go przywiózł. Wieczorami zakazy nie są jednak przestrzegane. Jak mówi właściciel i szef kuchni jednej z restauracji, "nikt nie sprawdza, więc można jeść w lokalu". Zaznacza jednak, że wpuszcza on tylko stałych klientów, a pozostali muszą zamawiać na wynos.
Z powodu niskich obrotów niektóre lokale zmuszone są do wyprzedawania zapasów. Przy wejściach do restauracji, serwujących zwykle pikantny kociołek, syczuańską zupę czy dania z grilla, teraz stoją skrzynki z rzepą, sałatą i marchwią.
Maseczki oddam za kota
Weterynarz pracujący w jednej z kantońskich klinik przekazał w mediach społecznościowych ogłoszenie o zaginionym kocie. Dla znalazcy jednak nie przewidział nagrody finansowej, a 50 profesjonalnych maseczek medycznych. W normalnej sytuacji ludzie oferują zwykle 500-1000 juanów (250-500 złotych).
- Teraz nawet ten, kto ma pieniądze, niekoniecznie może kupić maseczki - zaznacza weterynarz. Pod aptekami ustawiają się kolejki osób, które zamówiły maseczki wcześniej i otrzymały wiadomość o nowej dostawie. Stoją w metrowych odstępach, by zmniejszyć ryzyko przeniesienia się koronawirusa z osoby na osobę, a wśród nich jest kobieta z workiem foliowym na głowie i dziewczynka w maseczce skleconej z papieru toaletowego. Na swój przydział pięciu maseczek trzeba czekać nieraz nawet dwa tygodnie. Według komentatorów ich niedobór byłby mniej dotkliwy, gdyby ludzie nie wpadali w panikę i nie gromadzili maseczek na zapas.
- Mam jeszcze kilkadziesiąt, ale chcę kupić więcej, bo nie wiadomo, ile to potrwa, a krewni potrzebują - mówi jedna z oczekujących przed apteką osób.
Bukiet z rękawiczek chirurgicznych
W walentynki internet obiegły zdjęcia bukietów wykonanych z maseczek ochronnych i rękawiczek chirurgicznych. Zdaniem części mediów w tym roku były najbardziej upragnionym prezentem tego dnia.
Jak podaje portal ekonomiczny Jingji Wang, ceny róż są z kolei trzy razy niższe niż rok temu, ponieważ z powodu ograniczeń w poruszaniu się wiele par nie mogło się nawet ze sobą spotkać.
Ponad 70 tysięcy zakażonych
1770 wynosi liczba ofiar śmiertelnych koronawirusa w Chinach. W części kontynentalnej kraju zakażonych jest 70 548 osób. Poza Chinami jest ponad 500 potwierdzonych przypadków zakażenia, a zmarło pięć osób.
Zakażonych koronawirusem w Chinach jest 69.256 osób. Koronawirus pojawił się w prawie 30 krajach na świecie. Pierwszy przypadek odnotowano w piątek w Egipcie.
Nowy koronawirus
Nowy typ koronawirusa wykryto w chińskim mieście Wuhan w grudniu 2019 roku. Objawy choroby to: gorączka, trudności w oddychaniu, a także nacieki w płucach. Tajemniczy wirus powoduje zapalenie płuc, które jest nieco lżejsze od zespołu ciężkiej ostrej niewydolności oddechowej SARS wywołanego przez innego koronawirusa.
Źródło koronawirusa nie jest pewne, ale pochodzi prawdopodobnie od nielegalnie sprzedawanych dzikich zwierząt na targu ryb i owoców morza w Wuhanie.
Autor: ps/rp / Źródło: PAP