W czasie silnych mrozów liczba przypadków utraty danych z nośników cyfrowych rośnie nawet o połowę. Eksperci radzą, by nie włączać zmrożonych urządzeń zaraz po wejściu do biura czy mieszkania. Jeszcze gorzej, gdy próbujemy ogrzać laptopa np. na kaloryferze.
- Wielu użytkowników laptopów, tabletów czy smartfonów nie wie lub zapomina o tym, że natychmiastowe włączenie schłodzonego urządzenia w ciepłym biurze lub mieszkaniu może zakończyć się awarią i utratą zapisanych danych - wyjaśnia Paweł Odor, główny specjalista katowickiego laboratorium Kroll Ontrack, które zajmuje się m.in odzyskiwaniem danych.
Gdy sprzęt przez dłuższy czas jest wystawiony na działanie niskiej temperatury - np. podczas dłuższej, kilkugodzinnej podróży - po uruchomieniu go w ciepłym pomieszczeniu w jego elektronice gromadzi się wilgoć, naprężają się układy elektroniczne. Wtedy może on ulec poważnej awarii prowadzącej do utraty danych.
Jak zadbać o sprzęt
- Warto odczekać kilkanaście minut i dopiero wtedy włączyć nasze urządzenie - radzi ekspert. Jego zdaniem lepiej zaczekac do momentu, gdy temperatura sprzętu mniej więcej zrówna się z temperaturą otoczenia.
Ważne, by nośnika, który dłuższy czas był w niskiej temperaturze, nie ogrzewać na siłę - może to jeszcze bardziej zaszkodzić urządzeniom, a tym samym zapisanym w nich danym. Próba szybkiego ogrzania sprzętu, np. poprzez położenie go na kaloryferze, to niemal stuprocentowa gwarancja jeszcze poważniejszej awarii i utraty cyfrowych plików.
Eksperci radzą też, by transportować sprzęt komputerowy w specjalnych futerałach. Ta porada odnosi się zarówno do komputerów, jak i tabletów czy smartfonów. Choć używanie futerałów nie gwarantuje pełnej ochrony, na pewno zmniejsza ryzyko awarii, niwelując działanie mrozu na nośnik danych.
50 proc. więcej awarii
Jak ocenia Odor, w czasie mrozów liczba zgłoszeń utraty danych z powodu niskich temperatur rośnie nawet o 50 proc. w odniesieniu do innych okresów roku.
Autor: mm/rs / Źródło: PAP