Chris Hadfield zasłynął popularyzowaniem misji Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. W internecie opublikował dziesiątki zdjęć Ziemi oglądanej z orbity i nagrania pokazujące codzienność załogi ISS. Podczas pierwszej konferencji po powrocie Kanadyjczyk wyjaśnił tę aktywność: jego doświadczenia w kosmosie były zbyt dobre, by zachować je tylko dla siebie.
Podczas pięciu miesięcy spędzonych na ISS 53-letni Hadfield, który był pierwszym w historii kanadyjskim dowódcą stacji, zaskarbił sobie sympatię ogromnej rzeszy fanów. Jego profil na Twitterze śledzi już niemal milion osób, a ten na Facebooku polubiło ponad 349 tys. użytkowników.
Astronauta jest dumny z tego zainteresowania. Podczas pierwszej konferencji po wtorkowym lądowaniu na Ziemi wyjaśniał, że po prostu musiał dzielić się z innymi swoimi doświadczeniami z Kosmosu.
- "Śledzą" mnie, bo to jest ciekawe. I nie chodzi tylko o jedną rzecz. Są piękne obrazy, jest poezja w tym, co się dzieje, jest w tym cel. Są piękno i nadzieja i to jest międzynarodowe - mówił. Podkreślił jednak, że aktywność na portalach społecznościowych była drugorzędna w stosunku do jego podstawowych zadań na stacji kosmicznej. Powiedział, że w kosmosie był bardzo zajęty i nie miał czasu na próżnowanie.
Pokaże jeszcze kilka tysięcy zdjęć
Chociaż astronauta opuścił pokład ISS, wciąż możemy liczyć na nowe widoki Ziemi z perspektywy stacji. Sam zapowiedział to na Twitterze i Facebooku.
"W kosmosie zrobiłem kilka tysięcy zdjęć więcej, niż byłem w stanie zamieścić. Postaram się pokazywać je tu dalej – przynajmniej jedno dziennie" - napisał. I rzeczywiście, pokazał już zamarznięte jezioro w Mongolii i wschód słońca widziany z pokładu stacji.
Hadfield opowiadał też o tym, co się dzieje po powrocie na Ziemię. Po radości, jakiej dostarczył powrót i zapach wiosny na kazachskim stepie, przyszły też nieco trudniejsze chwile, bo po pięciu miesiącach spędzonych w nieważkości trzeba się na nowo dostosować do ziemskich warunków - jak przyznał, "fizycznie i psychicznie".
"Jakbym wczoraj grał ostro w rugby"
Ciało musi się przede wszystkim przyzwyczaić do działania grawitacji. Astronauta powiedział, że po powrocie na Ziemię odczuł ciężar warg i języka, kiedy podczas mówienia działa siła przyciągania. To nie wszystko.
- Przez pięć miesięcy nie utrzymywałem głowy, więc bolą mnie szyja i plecy. Czuję się tak, jakbym wczoraj grał ostro w rugby albo kontaktowego hokeja po tym, jak nie grałem przez jakiś czas. Moje ciało jest obolałe i mam zawroty głowy, ale to się poprawia z godziny na godzinę - opisywał.
Na razie potrzebuje szofera
"Widać już zauważalną poprawę chodu i równowagi Chrisa od wczoraj, ale zwykle trwa około trzech tygodni, zanim upewnimy się, że astronauta może prowadzić samochód. Do tego czasu będzie wożony" - informuje Kanadyjska Agencja Kosmiczna.
Jej przedstawiciele wyjaśniają, że Hadfield musi odreagować nie tylko powrót do grawitacji, ale też jet lag związany z 24-godzinną podróżą samolotem z Rosji do Houston, gdzie obecnie przebywa. Dlatego oprócz badań medycznych i regeneracji potrzebuje też po prostu wypoczynku.
Autor: js//kdj / Źródło: Reuters TV, bbc.co.uk, Canadian Space Agency
Źródło zdjęcia głównego: NASA