Tysiące ludzi już od miesięcy koczują w meczetach, świątyniach i budynkach rządowych, chroniąc się przed skutkami erupcji wulkanu Sinabung na Sumatrze. Domy opuściło już ponad 30 tys. osób. Ewakuacje są konieczne, bo osiadający popiół może powodować poważne zagrożenie - w weekend pod jego ciężarem runęło kilka domów.
Jedna z erupcji wulkanu Sinabugng, które w ostatnich miesiącach dają się we znaki mieszkańcom północnej Sumatry, doprowadziła do zniszczenia kilku budynków. - Pył wulkaniczny pochodzący z wybuchu, do którego doszło w piątek, spowodował zawalenie kilku domów - poinformował Jhonson Tarigan, koordynator z Centrum Wulkanologii i Łagodzenia Skutków Zagrożeń Geologicznych.
Jak dodał, większość zniszczonych domów to były stare drewniane budynki. - Dlatego łatwiej się zapadły pod ciężarem warstwy popiołów - wyjaśnił. Nie było ofiar, bo mieszkańcy zostali wcześniej ewakuowani.
Pył utrudnia oddychanie
Podczas powtarzających się od września 2012 roku serii erupcji Sinabung wyrzuca głównie chmury gazów i pyłów wulkanicznych. Popiół pokrywa wszystko w bezpośrednim otoczeniu góry - ziemię, rośliny, budynki. Bezpośrednio po wybuchach w powietrzu jest tak dużo pyłu, że mieszkańcy muszą nosić ochronne maseczki.
Według najnowszych danych Centrum Wulkanologii i Łagodzenia Skutków Zagrożeń Geologicznych, w ostatnim czasie chmura popiołu i gazów sięgała na odległość nawet 4,5 km od krateru wulkanu. Narodowa Agencja Zarządzania Kryzysowego podała z kolei, że skutki erupcji dotknęły już tysięcy hektarów upraw.
W schroniskach coraz bardziej ciasno
Powtarzające się erupcje powodują kolejne fale ewakuacji. W sumie objęły już one 30 tys. osób. Ludzie, którzy musieli opuścić swoje domy, mieszkają w tymczasowych schroniskach zorganizowanych w meczetach, innych świątyniach i budynkach rządowych. Niektórzy spędzają w tych miejscach już kolejny miesiąc, a w związku z napływem kolejnych ewakuowanych grup coraz trudniej jest zadbać o podstawowe potrzeby.
- Potrzebujemy więcej czystej wody. Właściwie potrzebujemy też więcej innych artykułów codziennego użytku, zwłaszcza że przebywamy w schronisku już zbyt długo - powiedział jeden z ewakuowanych Daud Bangun.
Coraz więcej pracy i potrzeb mają też działające przy schroniskach prowizoryczne jadłodajnie. - Mamy nadzieję, że rząd i dobroczyńcy nadal będą się o nas troszczyć i nie zabraknie dostaw żywności - powiedziała korzystająca z jednej z jadłodajni Misni Nurhayati.
Przebudzenie po 400 latach
Liczący 2460 m wysokości Sinabung jest jednym z prawie 130 aktywnych wulkanów w Indonezji, która znajduje się w strefie częstych trzęsień ziemi i erupcji wulkanicznych zwanej Pacyficznym Pierścieniem Ognia. Pozostawał uśpiony aż do poważnej erupcji w sierpniu 2010 roku. Od września 2012 roku regularnie dochodzi w nim do serii wybuchów.
Autor: js/mj / Źródło: PAP/EPA, Reuters TV, thejakartapost.com