- Jedna na siedem ryb, które sprzedaje się w sklepach, a także podaje w restauracjach i w barach szybkiej obsługi jest zastępowana tańszymi gatunkami - podają brytyjskie media. Ten proceder ma miejsce nie tylko w Wielkiej Brytanii.
Brytyjska Food Standards Agency podała, że w 2011 roku, po sprawdzeniu 303 paczek ryb przechowywanych w firmach zajmujących się cateringiem wykryła, że w przypadku 41 z nich opis na opakowaniu nie odpowiadał jego zawartości. W 27 przypadkach ryba, która opisano jako dorsza, należała do innego gatunku - np. łupaczy czy witlinków.
"Trzeba wiedzieć, za co się płaci"
Wyniki badań zostały ujawnione po tym, jak Stefano Mariani z Salford University powiedział BBC, że "konsumenci powinni mieć pewność, że jedzą to, za co zapłacili".
Mariani jakiś czas temu stał na czele zespołu badawczego, który w dublińskim University College prowadził badania właśnie nad fałszowaniem ryb. Wykryto wtedy, że na terenie Wielkiej Brytanii 7 proc. dorszy sprzedawanych w supermarketach, na targach rybnych i w barach szybkiej obsługi to tak naprawdę dorszowate rdzawce oraz witlinki. W Irlandii dotyczyło to aż 28 proc. ryb.
Aktualnie Mariani jest zaangażowany w europejskie badania, które koncentrują się na Wielkiej Brytanii, Irlandii, Portugalii, Hiszpanii, Francji i Niemczech, ale też zahaczają o takie kraje, jak Holandia, Belgia, Szwecja, Norwegia, Islandia i Estonia.
To nie jedyny przypadek
Wielka Brytania zaczęła bacznie przyglądać się sprzedawanym rybom ze względu na to, że przypadkówzastępowania cenionych gatunków tańszymi rybami było w ostatnim czasie na świecie mnóstwo. Oceana, międzynarodowa organizacja zajmująca się ochroną wód, w ostatnim czasie odkryła to zjawisko w USA. Tamtejsi eksperci ds. rybołóstwa uważają, że to karygodne, bo w pewien sposób niszczy branżę, w której jakość produktów jest najważniejsza.
Żeby zapobiec tego typu oszustwom, badacze chcą rozwijać badania genetyczne nad próbkami. To metoda, która pozwoli skutecznie walczyć z procederem.
Autor: map/mj / Źródło: BBC