"We wrześniu ISON była tylko smugą mniejszą niż większość gwiazd. Jej ogon, kiedy dało się go dojrzeć, był krótki, blady i niezbyt zróżnicowany" - relacjonuje na portalu space.com swoje obserwacje Mike Hankey.
Rozpoczynając je, korzystał z 14,5-calowego teleskopu RCOS znajdującego się w Sierra Remote Observatories w kalifornijskim Auberry. Co rano spędzał około godziny na zdalnym podglądaniu komety przez ten instrument ze swojego domu w Maryland.
"Eksperymentowałem z różnymi czasami ekspozycji, ustawieniami wykrywania obiektu i technikami przetwarzania. Z biegiem tygodni kometa stawała się jaśniejsza i większa" - opisuje astrofotograf.
Jeśli przetrwa, będzie show
ISON zmierza w kierunku Słońca, z którym wyjątkowo bliskie spotkanie czeka ją już 28 listopada. Kometa znajdzie się wtedy w odległości 1,2 mln km od powierzchni naszej gwiazdy. Jeśli przetrwa, przez większość grudnia będzie nam zapewniać spektakularne show.
Nie znaczy to jednak, że na razie jest nudno.
W połowie października kometa wyraźnie się powiększyła i można było się spodziewać, że niedługo przestanie się mieścić ze swoim ogonem w polu widzenia. Po dwóch tygodniach Hankey rzeczywiście nie mógł już zmieścić jej w kadrze bez "ucinania" fragmentu ogona.
Słońce ją "obudziło"
"Prawdziwa ekscytacja zaczęła się jednak rankiem 10 listopada. Kiedy tylko ściągnąłem z aparatu i wyświetliłem pierwsze zdjęcie, dostrzegłem wyraźny dżet wystrzeliwujący z jej komy (gazowej otoczki - przyp. red), którego nie widziałem wcześniej" - opowiada fotograf.
ISON za sprawą przybliżania się do Słońca weszła w pełny tryb aktywności, czyli z zamarzniętej skalno-lodowej kuli zmieniła się w otoczony gazową atmosferą i wyrzucający strumień materii dynamiczny obiekt. Dlatego 14 listopada Hankeyowi udało się uchwycić kolejne fascynujące zmiany.
"Była jaśniejsza niż kiedykolwiek widziałem i miała niesamowite szczegóły, wiele dżetów promieniujących z komy było doskonale widocznych" - opisuje. Musiał wprowadzić zmiany techniczne - wcześniej ustawiał czas ekspozycji na 180 sekund, teraz musiał go skrócić do 60 sekund. Nadchodzące dni mogą zaowocować jeszcze bardziej spektakularnymi obrazami.
Wystarczą lornetka i aparat
Jeśli ktoś nie zadowala się relacją z drugiej ręki, może sam spróbować "namierzyć" ISON. Jak wyjaśnił Arkadiusz Olech z Centrum Astronomicznego PAN w Warszawie, jej blask wynosi obecnie około 5.0-5.5 magnitudo. - To oznacza, że w dobrych warunkach kometę można dojrzeć gołym okiem - stwierdził Olech.
CZYTAJ WIĘCEJ O OBSERWACJI NIEBA W LISTOPADZIE
Choć w obserwacjach może nieco przeszkadzać księżyc tuż po pełni, kometa powinna być widoczna nawet przez małą lornetkę. Da się ją uwiecznić bez problemów niemal każdym aparatem cyfrowym z jasnym obiektywem standardowym.
Wasze zdjęcia komety ISON możecie zamieszczać na Konatkcie Meteo albo Kontakcie 24
Ewolucja komety ISON (Mike Hankey, Monkton MD/mikesastrophotos.com)
Autor: js/map / Źródło: space.com, mikesastrophotos.com
Źródło zdjęcia głównego: Mike Hankey, Monkton MD/mikesastrophotos.com