Szczegółowe materiały na ten temat opublikował prestiżowy magazyn "Nature". Nowa teoria zakłada, że obok Księżyca funkcjonował kiedyś inny, mniejszy satelita. Miał on zderzyć się z towarzyszem i wbić się w niego przyczyniając się do powstania gór.
Naukowcy, którzy pracowali nad tym zagadnieniem, otrzymali duże wsparcie z strony NASA. Amerykańska agencja kosmiczna zainteresowana jest sprawdzeniem teorii i nie wyklucza wysłania w przyszłym roku promów kosmicznych, które za zadanie będą miały jej potwierdzenie.
Nie ma powodu, by był tylko jeden
Jedna z teorii powstania Księżyca zakłada, że wykształcił się, gdy inna planeta przemierzająca kosmos zderzyła się z Ziemią. Naukowcy zadali sobie pytanie - czy to możliwe, żeby w skutek kolizji o takiej sile powstało tylko jedno nowe ciało niebieskie?
Gdy pojawił się Księżyc, Ziemia i satelita zaczęli przyciągać wirujące w okół nich pozostałości po kolizji. Nowa teoria zakłada, że jedno z nich było zbyt duże, by zostać przyciągnięte od razu i zbyt małe, by wyrwać się spod wpływu sąsiadów w przestrzeń kosmiczną.
Jako, że Księżyc był bliżej, doszło do tzw. kolizji w zwolnionym tempie.
- Zderzenie było bardzo łagodne, prawdopodobnie miało prędkość 2,4 km na sekundę. To mniej niż prędkość dźwięku - wyjaśnił w rozmowie z BBC dr Martin Jutzl, który jest autorem publikacji na ten temat.
Jak to teraz udowodnić?
Nowe twierdzenie nie spotkało się z ostrą krytyką innych naukowców. Wręcz przeciwnie, większość z nich podeszła do tematu dość entuzjastycznie.
- Choć nowe badania są wiarygodne, to nie ma jasnego dowodu na tę teorię. Mimo to, założenie, że Ziemia miała więcej niż jednego stalitę, jest uzasadnione - skomentowała publikację w magazynie "Nature" doktor Maria Zuber z Massachusetts Institute of Technology (MIT) w amerykańskim Cambridge.
Autorzy teorii sądzą, że jednym ze sposobów udowodnienia ich tezy będzie porównanie badań ze szczegółową dokumentacją struktury wewnętrznej Księżyca, która zostanie w przyszłym roku stworzona przez NASA.
Autor: xyz//ŁUD / Źródło: BBC