Amerykańska Narodowa Służba Oceaniczna i Meteorologiczna (NOAA) ogłosiła, że w stanie Kalifornia po raz pierwszy od siedmiu lat nie ma problemu z suszą. Stało się to za sprawą niezwykle deszczowej i śnieżnej zimy.
Najnowszy raport stanu Kalifornia z 12 marca, opublikowany w Monitorze Suszy Stanów Zjednoczonych, opracowywanym przez NOAA, okazał się bardzo zaskakujący. Wynika z niego, że tylko bardzo mały obszar stanu (około siedmiu procent) został oznaczony jako "suchy ponad normę". Nie można go jednak zakwalifikować jako objętego suszą.
Po raz pierwszy od połowy grudnia 2011 roku w Kalifornii naukowcy stwierdzili, że na terenie stanu nie ma problemu z suszą, taką która stwarzałaby zagrożenie społeczne, środowiskowe lub ekonomiczne.
Rok wcześniej niemal 70 procent powierzchni stanu dotknięte było umiarkowaną lub poważną suszą.
Wpływają na to zmiany klimatyczne
Na obecną sytuację w Kalifornii wpłynęła ostatnia, jedna z najwilgotniejszych zim w historii stanu. Przez ten region Stanów Zjednoczonych przetoczyła się seria burz, które za sprawą ulewnych deszczy dostarczyły wodę do jezior i innych zbiorników wodnych oraz pozostawiły pasmo górskie Sierra Nevada zasypane śniegiem. Góry te to największe źródło słodkiej wody w Kalifornii. Dla porównania, trzy lata temu w Sierra Nevada niemal nie było pokrywy śnieżnej.
Eksperci mówią, że nagłe przeskoki z suszy do powodzi są odzwierciedleniem rozchwiania pogody, spowodowanego zmianami klimatu.
- Suche warunki mogą bardzo szybko powrócić - powiedziała Jessica Blunden, klimatolog z Amerykańskiej Narodowej Służby Oceanicznej i Meteorologicznej (NOAA) w rozmowie z Los Angeles Times.
Suma opadów powyżej średniej, jaką odnotowano tej zimy wzdłuż zachodnich regionów USA, pomogła w zmniejszeniu skutków suszy, odtwarzając stan wody w zbiornikach oraz stan pokrywy śnieżnej, ale zwiększyła ryzyko zejścia lawin śnieżnych - poinformowano w Monitorze Suszy Stanów Zjednoczonych.
Autor: dd/aw / Źródło: Reuteres, NOAA
Źródło zdjęcia głównego: MaxPixel/NCEI/NOAA