Kaczki z małego gospodarstwa rolnego we Francji mogą nadal kwakać - orzekł we wtorek francuski sąd. Komu to przeszkadzało? Sąsiadowi, który twierdził, że przez kaczy hałas jego życie nie jest szczęśliwe.
Sąd w mieście Dax orzekł, że hałas, który wydobywa się z gardeł około 60 kaczek i gęsi hodowanych przez emerytowaną rolniczkę Dominique Douthe u podnóża Pirenejów w południowo-zachodniej Francji, mieścił się w dopuszczalnych granicach - poinformowały lokalne media.
- Kaczki wygrały - powiedziała Douthe po zapadnięciu decyzji w rozmowie z agencją Reutera. - Jestem bardzo szczęśliwa, bo nie chciałam zabijać moich kaczek - dodała.
Hałas go unieszczęśliwiał
Skarga została wniesiona przez sąsiada Douthe, który około rok temu przeprowadził się z miasta na posesję położoną około 50 metrów od wybiegu, na którym właścicielka kaczek trzymała swoje stadko.
- Te kaczki to problem. Moje kaczki hałasują, a to przeszkadza sąsiadowi - mówiła Douthe. Relacjonowała, że mężczyzna przychodził do niej raz lub dwa razy w tygodniu. Mówił jej, że powinna coś zrobić z głośnymi zwierzętami. Na przykład zbudować dźwiękoszczelną ścianę.
Prawnik sąsiada twierdził, że kwakanie przekracza dopuszczalne poziomy hałasu i uniemożliwia powodowi czerpanie radości z ogrodu oraz spanie przy otwartych oknach. Jak twierdzą lokalne media, prosił o podjęcie natychmiastowych kroków w celu zmniejszenia hałasu oraz odszkodowanie w wysokości 3500 euro.
Wieś kontra miasto
Spór jest ostatnią z serii spraw sądowych, w których tradycyjny, wiejski styl życia stawiany jest przeciwko nowoczesnym wartościom, które - jak twierdzą mieszkańcy wsi - wkradły się prosto z miasta.
We wrześniu kogut o imieniu Maurice dostał sądową zgodę na pianie o świcie pomimo licznych skarg sąsiadów, którzy również przeprowadzili się z miasta na wieś.
Autor: //aw / Źródło: Reuters