Spójrzcie na swoje rowery z czułością. Zanim stały się tym, czym są dzisiaj, musiały przejść długą i trudną drogę. - Nazywano je "kościotłukami" i oskarżano o prowadzenie do rozwiązłości oraz upadku instytucji małżeństwa. Ponadto bicyklistów oskarżano o związki z diabłem - mówi Olga Kwiatkowska z toruńskiego Muzeum Etnograficznego im. Marii Znamierowskiej-Pruefferowej.
Nie wiadomo dokładnie, kto i kiedy skonstruował pierwszy rower. Pierwsze tropy prowadzą do starożytności.
- Niektórzy wskazują na starożytnych Egipcjan, dlatego że w grobowcu Tutanchamona znaleziono "roweropodobne" pojazdy. Czasem wskazuje się też na Etrusków, ponieważ mieli oni zwyczaj zjeżdżać podczas bitew w kierunku wroga na pojazdach jednokołowych. Nie wiadomo jednak, w jaki sposób hamowali - mówi Kwiatkowska.
"Pojazd do biegania"
Pierwsza konkretna machina przypominająca rower powstała w XVIII wieku. Był to tzw. pojazd do biegania. Pierwowzór roweru nie miał pedałów. Jego kierownica była nieruchoma - żeby zmienić kierunek jazdy najpierw trzeba było się zatrzymać.
Potem drezyna
Wynalazek na początku XIX wieku udoskonalił wielki łowczy badeński Karl Drais. - W jego konstrukcji, zwanej drezyną, można już było poruszać kierownicą i zmieniać kierunek jazdy bez konieczności zatrzymywania się - wyjaśnia Kwiatkowska.
Początkowo drezyna ważyła ponad 40 kilogramów i rozwijała prędkość 10 km/h. Potem jej masa spadła o połowę, a szybkość wzrosła do 15 km/h. Niemieckim wynalazkiem najbardziej oczarowani byli Brytyjczycy. Szkot Kirkpatrick MacMillan był tym, który wyposażył rower w pedały. On też był sprawcą pierwszego udokumentowanego wypadku rowerowego.
Welocyped - przełom Prawdziwy przełom w rowerowej historii przyszedł jednak dopiero w latach 60-tych XIX wieku. Pierre Michaux, wraz ze swoim synem Ernestem, skonstruowali tzw. welocyped, który potrafili również wypromować marketingowo. Swój wynalazek zaprezentowali podczas Wystawy Światowej w Paryżu, gdzie wywołali furorę.
- Dzięki temu upowszechnili pojazd w innych częściach Europy- wyjaśnia Kwiatkowska. Ich wynalazek wciąż miał jednak charakter kosztownej zabawki dla najbogatszych. - Maszyna była warta tyle, co obecnie dobrej marki samochód - zaznacza Kwiatkowska.
Bicyklistów szczuto psami Z kolei Brytyjczycy rozpoczęli produkcję bicykli - pojazdów z ogromnym przednim kołem. Im było ono większe, tym rower szybciej się poruszał. Na bicyklu rozwijano prędkość nawet 40 km/h. Nazywano je "kościotłukami", ponieważ jazda bicyklem po dziurawych drogach nie należała do najłatwiejszych.
- Upadek z koła wysokiego na 1,5 metra, przy osiągnięciu dużej prędkości, nierzadko kończył się śmiercią lub poważnymi urazami - mówi Łukasz Cybulski z łódzkiej grupy Bicykle.pl.
Pierwsze bicykle były niezwykle drogie, bo wykonywano je na miarę. Siodełka nie były regulowane, dlatego należało dostosować wielkość koła do nogi właściciela pojazdu. Mimo popularności tych pojazdów cały czas podejmowano próby ich udoskonalenia. Wreszcie, znaną nam dziś konstrukcję - dwóch kół tej samej wielkości - wprowadził Brytyjczyk John Kemp Stanley.
Pomimo tego udogodnienia, jazda na rowerze była zajęciem niebezpiecznym. Czasem cyklistów szczuto psami, rzucano w nich kamieniami, a nawet podejrzewano o kontakty z diabłem. Dlatego do niektórych rowerów - jako stały element wyposażenia - dodawano szpicrutę służącą do odganiania psów.
Ważna rola w emancypacji
Rowery, co ciekawe, odegrały istotną rolę w emancypacji kobiet. Sufrażystki postrzegały je jako narzędzie dające możliwość samodzielnego, niezależnego poruszania się i demonstrację siły. - Przeciwnicy jazdy kobiet na rowerach uważali, że może ona powodować np. deformację miednicy. Jazda na rowerze budziła również skojarzenia seksualne, bo siodełko między nogami mogło powodować pobudzenie - opowiada rozmówczyni. To pobudzenie miało prowadzić do rozwiązłości i upadku instytucji małżeństwa.
Konsekwencją jazdy na rowerach było także pojawienie się nowego sposobu ubierania. Nie noszono już sukien długich do kostek, zrezygnowano też ze ścisłego gorsetu.
Autor: map/ŁUD / Źródło: PAP