Rośnie zagrożenie powodzią na Węgrzech. Zalanych zostało już 145 tys. ha terenu, a na wschodzie kraju zarządzono ewakuacje. Po roztopach i ulewach z przybierającą gwałtownie wodą walczą też Rumunia, Chorwacja, Ukraina i Słowacja.
Od soboty Węgrzy walczą ze skutkami obfitych opadów. Na przeważającym obszarze kraju w ciągu 24 godzin spadło od 20 do 40 l deszczu na metr kwadratowy. Te opady spowodowały gwałtowne topnienie kilkumetrowej miejscami pokrywy śnieżnej.
W poniedziałek pod wodą znalazły się obszary o powierzchni ok. 145 tys. ha, a alarm powodziowy obowiązywał na ponad 1,7 tys. km rzek.
Nie chcą opuszczać domów
- Najgorsza sytuacja panuje na Rabie. Wylała Ipola na granicy słowacko-węgierskiej. Woda zagraża również zachodnim Węgrom. Wylała Drawa na południowym krańcu Wielkiej Niziny Węgierskiej, przy granicy z Chorwacją - poinformował w poniedziałek zastępca sekretarza stanu w węgierskim MSW Imre Hoffmann.
Stan zagrożenia powodziowego obowiązuje we wschodnich województwach Borsod-Abauj-Zemplen, Hajdu-Bihar, Csongrad i Szabolcs-Szatmar-Bereg. Z najbardziej zagrożonych rejonów ewakuowano kilkadziesiąt osób, ale wielu Węgrów nie chce opuszczać swoich domów.
Zawieszono 21 połączeń komunikacyjnych. Główne drogi tranzytowe są przejezdne, jednak sytuacja zmienia się z godziny na godzinę.
Idą kolejne opady
Wały przeciwpowodziowe na zagrożonych obszarach umacnia 25 tys. strażaków, ochotników i żołnierzy. Koszty walki z przybierającą wodą ocenia się na 111 tys. euro dziennie.
Sytuacja może się jeszcze pogorszyć, ponieważ już we wtorek wieczorem spodziewana jest kolejna fala intensywnych opadów deszczu i deszczu ze śniegiem. Może spaść nawet 40 l wody na metr kwadratowy.
Synoptycy przypominają, że w 1999 r. wezbrane wody rzek zalały na Węgrzech tereny o powierzchni 400 tys. hektarów.
Rumunia: alarmy, zalane uprawy
Nie tylko Węgrzy zmagają się z powodzią. W sąsiedniej Rumunii po intensywnym topnieniu śniegu również wezbrały rzeki. W zachodniej części kraju obowiązuje żółty i pomarańczowy alarm powodziowy.
Sytuację pogarszają intensywne opady deszczu. Tylko w nocy z niedzieli na poniedziałek spadło tam 30 l deszczu na metr kwadratowy. Zalana została miejscowość Arad. Woda nie wdarła się do domów, ale podtopiła tysiące lokalnych upraw szklarniowych, narażając mieszkańców na poważne straty.
Woda odcięła też drogę łączącą miasto Tulcea z pobliskimi miejscowościami. Ich mieszkańcom kończą się zapasy żywności, ale nie mają jak się wydostać, żeby je uzupełnić, więc próbują łowić ryby.
Woda na ulicach Kijowa
Rzeki wylały też na Ukrainie i w Chorwacji. W Kijowie zalanych jest około 70 ulic, a ukraińskie służby ratunkowe pracują w trybie awaryjnym. W Chorwacji zagrożone są obszary niedaleko miasta Ludbreg. Przez powódź dotkniętych zostało około 40 okolicznych domów.
Stabilizuje się natomiast sytuacja powodziowa na Słowacji. Przejezdne są już wszystkie tamtejsze drogi tranzytowe. Synoptycy ostrzegają jednak przed kolejnym atakiem zimy, spodziewanym we wtorek. Słowackie media przypominają, że ostatnie 10 dni marca były najchłodniejsze w tym kraju od 63 lat.
Autor: js/rs / Źródło: PAP, ENEX