Wzrasta liczba dziennie odnotowywanych przypadków zakażenia koronawirusem w niektórych regionach Włoch. W Toskanii odnotowano o 160 więcej zachorowań z poprzedniego dnia. Zdaniem jednego z włoskich epidemiologów, wirus na razie się nie zatrzymuje, a jest zbyt wcześnie na wydawanie prognoz na podstawie tych liczb.
We Włoszech odnotowano do tej pory 21 157 przypadków zakażenia koronawirusem SARS-CoV-2. To wzrost o 3 497 przypadków względem poprzedniego dnia.
Najwięcej, bo 11 685 zachorowań potwierdzono w Lombardii na północy kraju. Liczba nowych przypadków z dnia na dzień się waha, ale ma tendencję wzrostową.
Epidemiolog Paolo D'Ancona z Instytutu Zdrowia we Włoszech stwierdził, że jest za wcześnie aby prognozować sytuację związaną z koronawirusem na północy kraju. Podkreślił, że wzrost i spadek zachorowań w najbardziej zaatakowanych przez wirusa regionach na północy może być tymczasowy. Jego zdaniem coś więcej na temat tendencji będzie można powiedzieć w przyszłym tygodniu.
Zauważył natomiast postępujący umiarkowany wzrost w kilku innych regionach. Mowa o Toskanii, Piemoncie i Lacjum. W pierwszym z nich zanotowano największy wzrost nowych przypadków (o 160 więcej niż w sobotę). W Piemoncie liczba ta wzrosła o 33, a w stołecznym Lacjum o 80 dając tam łącznie 357 zachorowań.
Wskaźnik pandemii
W rozmowie z włoskim dziennikiem "Corriere della Sera", epidemiolog zaznaczył, że "wirus krąży". Wskazał, że dokładniejszej oceny sytuacji w centrum Włoch można będzie dokonać na podstawie obserwacji ciężko chorych przebywających na intensywnej terapii. W całym kraju w tej chwili jest to dziewięć procent chorych.
- Ci pacjenci są wskaźnikiem tego, jak szerzy się pandemia. W kilka dni może zmienić się wszystko, ale nie spodziewamy się raptownego wzrostu, jaki miał miejsce w Lombardii i Wenecji Euganejskiej - powiedział D’Ancona przypominając, że w ostatnich dniach wprowadzono we Włoszech "surowe kroki".
Ograniczono przede wszystkim możliwość wychodzenia z domu, zamknięto wszystkie galerie handlowe, sklepy poza spożywczymi, restauracje, bary, szkoły i uniwersytety. Ograniczono możliwość poruszania się w obrębie kraju. Przemieszczać można się tylko w uzasadnionych i nagłych wypadkach.
Zaznaczył, że nie wiadomo jak te restrykcje wpłyną na przebieg zachorowań. Wyraził jednak nadzieję, że uda się ograniczyć rozprzestrzenianie wirusa. - Liczymy na to, że indywidualne zachowania mogą wpłynąć w istotny sposób na ogólny obraz sytuacji - powiedział.
Według szacunków Europejskiego Centrum Kontroli Chorób Zakaźnych (ECDC) szczyt zachorowań we Włoszech spodziewany jest pod koniec marca.
Umierają ci dodatkowymi obciążeniami
Koronawirus we Włoszech przyczynił się do śmierci 1441 osób (dane na 14 marca). Największą liczbę zgonów potwierdzono 13 marca. Tego dnia zmarło 250 osób. Wśród zmarłych, oprócz osób starszych, których najczęściej dotyka wirus, są także te w wieku od 38 do 50 lat.
D’Ancona zaznaczył, że wszystkie miały dodatkowe obciążenia chorobowe. - Ta infekcja jest najbardziej niebezpieczna dla osób starszych i pacjentów ze współistniejącymi chorobami. Nasz instytut już zebrał sto kart pacjentów, by w pełni przeanalizować przyczyny śmierci - wyjaśnił.
1,5 tysiąca pracowników służby zdrowia z koronawirusem
Odnosząc się do danych wskazujących, że wśród pracowników służby zdrowia we Włoszech jest 1,5 tysiąca zakażonych, stwierdził, że należy wyjaśnić czy zarazili się w pracy, czy też poza nią. Poza tym, zaznaczył, personel medyczny teraz już z większą uwagą stosuje środki ochronne.
Lekarz zaapelował, by przy łagodnych objawach, jak zapalenie spojówek czy zwykłe przeziębienie z gorączką pozostać w domu. - Nie wychodźcie. Pomyślcie, że może to być wina koronawirusa i zastosujcie maksimum prewencji nie mając nawet potwierdzenia choroby - wezwał.
Autor: ps/kw / Źródło: PAP, worldometers.info, Corriere Della Sera, tg24.sky.it