Grupa żeglarzy z włoskiego klubu jachtowego uratowała młodego labradora przed utonięciem. Pies dryfował przez kilka godzin po Zatoce Neapolitańskiej po tym, jak wypadł z promu.
Sześcioosobowa załoga Yacht Club Canottieri Savoia pływała spokojnie po Zatoce Neapolitańskiej kiedy dostrzegła, jak młody psiak stara się utrzymać na powierzchni wody. Zdziwił ich ten widok, bo w pobliżu nie było żadnego lądu. Natychmiast rzucili się na pomoc, ale musieli zrobić to z głową, żeby nie spłoszyć zwierzęcia.
Akcja ratunkowa
Początkowo psiak oddalał się od jachtu, ale w miarę jak załoga zaczęła go przyjaźnie przywoływać, podpływał coraz bliżej. Kiedy był już blisko łodzi jeden z żeglarzy złapał psiaka za kark i wciągnął na pokład. Młoda kobieta mocno przytuliła Labradora i zaczęła osuszać. Następnie owinięto go w kurtkę i wezwano łódź ratowniczą. Pies został odwieziony na brzeg, gdzie wysuszono go i ogrzano suszarką do włosów. Był przemarznięty do kości, co mogło świadczyć o tym, że spędził w wodzie kilka godzin.
Nieszczęśliwy wypadek
Grupa marynarzy wszczęła swoje prywatne śledztwo w sprawie labradora. Zastanawiali się, czy ktoś przypadkiem nie wyrzucił go z łodzi, skazując na pewną śmierć. Okazało się, że psiak wysunął się z obroży na promie płynącym z Neapolu na wyspę Ischia i wpadł do wody. Wypadek został zgłoszony, ale kapitan nie zatrzymał promu.
Cała historia dobrze się skończyła. Pies rozbitek trafił już do swojego właściciela.
Autor: mar/rp / Źródło: Reale Yacht Club Savoia Napoli- Italy, dailymail.co.uk
Źródło zdjęcia głównego: Reale Yacht Club Savoia Napoli - Italy