Czwartek zapowiada się wyjątkowo deszczowo. Wszystko za sprawą frontu okluzji, który znajduje się nad Polską. Jak wyjaśnia synoptyk tvnmeteo.pl, pojawią się dwie fale ulew, podczas których może spaść nawet 100 litrów wody na metr kwadratowy. Niewykluczone są lokalne podtopienia.
Nad Polską przechodzi właśnie fala deszczu. Opady występują na ciepłym froncie, przemieszczającym się z południa w głąb kraju. Strefa opadów sięgająca do 20 litrów wody na metr kwadratowy, a na południu, szczególnie w górach - do 50 l/mkw., związana jest z niżem znad Bałkanów. To zapowiedź drugiej fali deszczu, która przyjdzie w nocy.
Dwie fale deszczu związane są wirem niżowym, którego centrum w czwartkowe południe ulokowane jest nad Węgrami, co widoczne jest na zdjęciu satelitarnym - i zmierza w naszą stronę. "Młynek" z frontów powstał w wyniku stykania się wilgotnych mas powietrza - ciepłego z południa z chłodnymi z północy. W nocy, gdy owe centrum wiru, widoczne w postaci kłębu deszczonośnych chmur, wkroczy do kraju, nie zatrzyma się, lecz szybko przewędruje do rana nad południową, środkową i wschodnią Polską. Przyniesie zagrożenie w postaci intensywnych ciągłych opadów deszczu i ryzyko podtopień.
Front okluzji nad krajem
Sytuacja jest niebezpieczna, choć z meteorologicznego punktu widzenia, bardzo ciekawa. Otóż przypomina sytuację baryczną z połowy lipca. Układ nad Polską będzie podobny do tego, który w połowie ubiegłego miesiąca zrzucił masy wody w zachodnich Niemczech, w dolinie Renu.
Tym razem masy wody spadną w dolinie Wisły, Sanu i Bugu. Z wirem związany jest bowiem tak zwany front okluzji, czyli połączenie chłodnego i ciepłego frontu. To strefa grubych chmur, wypiętrzających się w wyniku działania chłodnych mas powietrza. One bowiem, ciężkie i gęste, wyciskają ciepłą masę powietrza niczym cytrynę i pchają w górę. To skutkuje powstaniem grubej, deszczonośnej kołdry, w którą dodatkowo powciskane są jak rodzynki w ciasto, chmury burzowe.
W czasie tragicznych ulew na terenie Niemiec spadało do 200 litrów wody na metr kwadratowy, właśnie na froncie okluzji, oddzielającym ciepło od chłodu. W Polsce opady będą mieć mniejsze natężenie, rzędu 80-100 litrów w ciągu 24 godzin. To jednak wystarczy, by na pofałdowanym Podkarpaciu, w Małopolsce, na Lubelszczyźnie, Górnym Śląsku czy Wysoczyźnie Łódzkiej, spływająca po zboczach woda niosła podtopienia. Również na płaskim Podlasiu oraz Mazowszu sytuacja miejscami może być niebezpieczna.
Ulewy wraz z wirem niżowym odsuną się w piątek od Polski dopiero po południu, mocząc jeszcze mocno na koniec Warmię i Mazury. Uspokojenie w pogodzie nadejdzie w sobotę.
Autor: Arleta Unton-Pyziołek / Źródło: tvnmeteo.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock, sat24.com, tropicaltidbits.com