Młodą Australijkę zaatakowały dwa kangury szare. - Myślałam, że nie wyjdę z tego cało - przyznała młoda mieszkanka miasta Maitland w Nowej Południowej Walii. Zwierzęta raniły dziewczynę ostrymi pazurami, pozostawiając głębokie zadrapania na klatce piersiowej i nogach i wiele siniaków. Uratował ją dziadek, który przegonił je kijem.
W Australii żyją kangury szare i kangury olbrzymie, a mieszkańcy kontynentu są przyzwyczajeni do ich widoku. Niektóre osobniki nie obawiają się człowieka, podchodząc całkiem blisko. Bywają jednak agresywne, o czym przekonała się Jade Bassett. Została zaatakowana przez dwa torbacze, gdy wyszła pobiegać po okolicy.
"Słyszałem, jak krzyczy"
- Myślałam że nie wyjdę z tego cało - przyznała młoda Australijka. Zwierzęta boleśnie ją pokopały i podrapały pazurami. Opowiadała także, że torbacze szarpały za ją włosy. Jej krzyki usłyszał dziadek, który pobiegł wnuczce na pomoc.
- Słyszałem, jak krzyczy i bałem się, że zaatakował ją wąż - powiedział mężczyzna. Zobaczył jednak dwa kangury szare, atakujące jego wnuczkę. Od zakrwawionej, podrapanej i obitej dziewczyny odgonił je uderzeniami kija.
Blizny znikną, sympatia nie
Zadrapania się goją, i niedługo pozostaną jedynie słabo widoczne blizny. Jade podkreśla, że nadal lubi kangury i atak dwóch z nich nie zmienił jej nastawienia do tych torbaczy.
Z kolei władze postanowiły postawić znaki ostrzegawcze, które będą informować o granicach terytorialnych zwierząt. Ma to ograniczyć przypadkowe naruszenie ich przez człowieka, i w efekcie - zminimalizować ryzyko podobnych ataków.
Autor: mb/mj / Źródło: ENEX