Pomimo tego, że system ostrzegania przed trąbami powietrznymi w USA stoi na wysokim poziomie, rokrocznie zjawisko to powoduje śmierć około 60 osób. Amerykańscy meteorolodzy zaczęli się zastanawiać nad tym, co stoi za tym, że ludzie ignorują alarmy.
Henry Margusity, meteorolog serwisu AccuWeather, uważa, że to dlatego, iż wydaje się zbyt wiele "fałszywych" alarmów. Od stycznia do kwietnia 2013 roku wydano w USA 500 ostrzeżeń przed trąbami powietrznymi, ale tylko 236 tornad faktycznie miało miejsce. W 2011 roku ogłoszono 2,3 tys. alarmów, ale trąb powietrznych tworzyło się jedynie tysiąc.
To, co meteorolodzy widzą na radarach, nie zawsze zwiastuje tornado. Kiedy ostrzeżenie zostanie wydane, a tornado się nie pojawi, ludzie zaczynają być nieufni, przez co w porzyszłości nie ragują na kolejne alarmy.
Ponadto Margusity uważa, że w to, że trąba powietrzna stanie na ich drodze, nie wierzą też ludzie, którzy żyją w miejscach rzadko nawiedzanych przez tego typu zjawiska naturalne.
Nie wierzą, dopóki nie zobaczą
Dan Kottlowski, również pracujący dla AccuWeather, zaznacza, że nie bez znaczenia jest to, iż wielu ludzi musi zobaczyć tornado na własne oczy, by uwierzyć w to, że ono może im zagrozić. Przekonanie, że kiedy zauważą żywioł, zdążą się ewakuować, jest błędne.
Zdaniem Berniego Rayno z AccuWeather dużą rolę w tym, że Amerykanie stają się coraz bardziej odporni na alarmy, odgrywają też media. Nadużywają one bowiem określeń typu "historyczne" czy też "śmiertelnie niebezpieczne" w stosunku do klęsk żywiołowych. Dlatego też, żeby poruszać wyobraźnię ludzi zagrożonych np. atakiem śnieżyc, zaczęto używać takich tworów, jak np. "snowpocalypse" (pol. śnieżna apokalipsa).
Autor: map/mj / Źródło: AccuWeather