Gdzie te czasy, kiedy do odśnieżania na drogi wyjeżdżały konie ciągnące za sobą pługi albo niewielkie czołgi? Dziś można natknąć się co najwyżej na żółtą pługosolarkę lub pługopiaskarkę...
Opady śniegu zawsze wiązały się z wieloma niedogodnościami, dlatego też Polacy - czasem z łopatami, a czasem z ciężkim sprzętem - ruszali do odśnieżania. Mamy jednak wrażenie, że dawniej zwykłe usuwanie nadmiaru białego puchu miało swój urok. Widać go na zdjęciach z Narodowego Archiwum Cyfrowego.
Do walki stawały konie i czołgi
Zima 1929 roku była jedną z najsroższych, jakie miały miejsce w Polsce. Mocno sypał śnieg, który z drogi wiodącej z Krakowa do Zakopanego usuwano za pomocą drewnianych pługów ciągniętych przez konie. Miejscami opad był tak wysoki, że drogi musiały odśnieżać również francuskie lekkie czołgi - Renault FT17.
Po opadach przyszedł czas na siarczysty mróz. W lutym, który zapisał się jako najzimniejszy w historii meteorologii w Polsce, odnotowywano nawet 40-stopniowe mrozy. Średnie temperatury tego miesiąca oscylowały w granicach -13, -16 st. C.
Plucha też się zdarzała
Jeśli wydaje Wam się, że w przeszłości każdy zimowy dzień był bajkowo śnieżny, jesteście w błędzie. Na przykład w 1938 roku na warszawskich ulicach zalegała taka sama plucha, z jaką mamy do czynienia dziś. Mokry śnieg usuwano z ulic, żeby automobile mogły się po nich swobodnie poruszać.
Czyn społeczny
W latach 70-tych i 80-tych odśnieżanie należało do tzw. czynu społecznego. Robili to m.in. uczniowie, którzy śnieg wywozili na taczkach.
Na przełomie 1978 i 1979 roku taczki zdecydowanie nie wystarczały. Wtedy to bowiem miała miejsce tzw. zima stulecia.
W noc sylwestrową 1978 roku rozpoczęły się tak intensywne opady śniegu, że w styczniu 1979 sparaliżowany został cały kraj. Do odśnieżania torów i dróg skierowano żołnierzy i ciężki sprzęt wojskowy (m.in. czołgi). Sąsiedzi skrzykiwali się, co widać na zdjęciach Narodowego Archiwum Cyfrowego, żeby odgarniać zaspy blokujące wejścia do ich domów.
Autor: map/rs / Źródło: NAC, tvnmeteo.pl