Wody przybrzeżne australijskiej Nowej Południowej Walii zabarwiły się na czerwono. To wynik masowego rozwoju nocoświetlików - bioluminescencyjnych glonów. Chociaż wyglądają efektownie, mogą być niebezpieczne dla pływaków, dlatego plaże w rejonie Sydney zostały czasowo zamknięte.
Wody przybrzeżne w rejonie Sydney pokryła gruba warstwa nocoświetlików - glonów Noctiluca scintillans należących do tybu bruzdnic. Te algi bywają też nazywane "blaskiem morza" ze wzgędu na swoje zdolności bioluminescencyjne.
Wysypki i podrażnienia
Chociaż zakwit jest naturalnym zjawiskiem, może być niebezpieczny dla pływaków. Wysokie stężenie amoniaku zawartego w glonach może wywoływać podrażnienia skóry i wysypki oraz podrażnienia oczu u osób kąpiących się w kwitnącej wodzie. Obniżony poziom tlenu może też być zabójczy dla ryb i innych organizmów morskich.
Przerwa w plażowaniu
Jako pierwsi czerwony dywan glonów zauważyli wcześnie rano we wtorek surferzy. Zakwit szybko się powiększał, dlatego lokalne plaże, w tym popularne Bondi i Clovelly, zostały zamknięte we wtorek na cały dzień. Część pozostała nieczynna również w środę.
Służby wodne stanu Nowa Południowa Walia wydały ostrzeżenie dla pasa wybrzeża i badają przyczyny nagłego zakwitu. Prawdopodobnie do "czerwonego przypływu" przyczynił się napływ chłodniejszej, bogatej w składniki odżywcze wody.
Autor: js/ŁUD / Źródło: Reuters TV, huffingtonpost.com