W czwartek rząd w Australii zniósł podatek od emisji dwutlenku węgla. Kraj ten stoi w czołówce państw, które emitują najwięcej tego gazu do atmosfery w przeliczeniu na mieszkańca.
Premier Tony Abbott podczas kampanii wyborczej obiecał wyborcom, że zniesie podatek od emisji dwutlenku węgla. Zaznaczał, że obniży to koszty zużycia energii.
Emisja CO2 opodatkowana przez dwa lata
Podatek został wprowadzony w lipcu 2012 roku, za rządów Julii Gillard. Prawie 350 firm musiało płacić 24 dolary za wyemitowaną tonę dwutlenku węgla. Greenpeace oraz ekologiczne partie protestowały przeciw zlikwidowaniu tego podatku.
Środowiskowy wandal
Bill Shorten, lider ALP - jednego z proekologicznych ugrupowań - nazwał premiera "środowiskowym wandalem". Według niego, Australia stała się jedynym krajem, który przestał walczyć z globalnym ociepleniem.
"To był szkodliwy podatek"
Argumentem premiera na zniesienie podatku było obciążenie dla gospodarki, która w znacznym stopniu uzależniona jest od elektrowni węglowych.
- Nie ma już podatku, za którego zniesieniem głosowaliście. To był niepotrzebny, zły, szkodliwy podatek, który niszczył miejsca pracy, zwiększał koszty życia rodzin i tak naprawdę nie pomagał środowisku - powiedział Abbott.
Podatek ograniczył emisję gazu
Narodowy Uniwersytet w Australii wydał raport, z którego wynika, że podatek zmniejszył emisję dwutlenku węgla o 17 mln ton. Kraj ten jest odpowiedzialny za 1,5 proc. światowej emisji gazów cieplarnianych do atmosfery.
Autor: mab/mj / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock