Jakość powietrza w Polsce jest jedną z najgorszych w Europie. Tymczasem Polacy są informowani o gęstym smogu dużo później niż obywatele wielu krajów Unii Europejskiej. Rząd zapowiada zmiany - o podwyższonych stężeniach pyłów mamy wiedzieć znacznie wcześniej. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Wiele polskich miast plasuje się w czołówkach niechlubnych rankingów dotyczących najbardziej zanieczyszczonego powietrza w Europie. Tymczasem mieszkańcy muszą być alarmowani dopiero, gdy jest bardzo źle. Holandia bije na alarm, kiedy poziom pyłów zawieszonych substancji przekracza sto mikrogramów na metr sześcienny. Na Słowacji jest to 150 µg/m, w Macedonii 200. U nas poziom informowania obowiązuje dopiero przy stężeniu pyłów na poziomie 200 µg/m, a alarmowania przy zawartości 300 mikrogramów. Jeszcze w 2012 było to 200 mikrogramów.
- Jest to o tyle zaskakujące, że wszyscy jesteśmy takimi samymi ludźmi i trudno znaleźć powód, dla którego te poziomy ostrzegania, informowania są wyższe w Polsce - podkreślił Wojciech Dudek z krakowskiej delegatury Najwyższej Izby Kontroli.
Dla przykładu, przez cały ostatni rok Rybnik musiał alarmować o fatalnym powietrzu tylko raz. Gdyby obowiązywały zaostrzone normy, takie jak we Francji, tych ostrzeżeń byłoby 57.
Alarmowanie dla chętnych
Skąd te rozbieżności? Prawo Unii Europejskiej nie narzuca obowiązkowych poziomów informowania i alarmowania o podwyższonym poziomie pyłów zawieszonych. To, jaki jest ten poziom, jest ustalane indywidualnie przez każdy kraj. Jeśli w ogóle. Obowiązek informowania dotyczy podwyższonej zawartości dwutlenku siarki (SO2), dwutlenku azotu (NO2) oraz ozonu.
Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) dopuszczalne stężenie dobowe pyłu zawieszonego PM2,5 wynosi 25 µg/m, w przypadku PM10 jest to 50 µg/m.
Nadchodzą zmiany?
Ministerstwa Zdrowia i Środowiska szykują zmianę przepisów. O smogu mamy być informowani szybciej i częściej.
- Pracujemy w tej chwili nad propozycją zmiany tego rozporządzenia, tak żeby znacząco obniżyć progi alarmowania o szkodliwych substancjach w powietrzu - zapewnił Piotr Woźny, pełnomocnik rządu ds. czystego powietrza.
Miasta miałyby alarmować mieszkańców, gdy jakość powietrza będzie zła, a nie - jak teraz - tragiczna. Na razie nie zapadła decyzja, przy jakim dokładnie poziomie stężenia zanieczyszczeń w powietrzu będzie wszczynany alarm.
Jednak, jak zaznacza Piotr Siergiej z Polskiego Alarmu Smogowego, nie można tego poziomu obniżyć przesadnie. - Jeżeli poziom alarmowania będzie zbyt niski, to wtedy tych alarmów będzie tak dużo, że się trochę znieczulimy. Tutaj istotne jest, żeby wyważyć ten poziom ostrzegania społeczeństwa, jednocześnie nie znieczulić nas na ten poziom - podkreślił.
Ostrzeżenia SMS-em
Jednym z pomysłów jest, żeby przed trującym powietrzem ostrzegało Rządowe Centrum Bezpieczeństwa, wysyłając SMS-y na telefony komórkowe Polaków. Taki program wprowadzono w ubiegłym roku w przypadku alertów przed nawałnicami.
- Zamierzamy te alerty smogowe maksymalnie upublicznić, z jednej strony, żeby one były upublicznione przez władze samorządowe, a jednocześnie też przez rządowe kanały komunikowania - zapewnił Woźny.
Zobacz cały materiał magazynu "Polska i Świat":
Autor: ao/aw / Źródło: Polska i Świat, Polski Alarm Smogowy
Źródło zdjęcia głównego: tvn24