Aż 240 milionom mieszkańców USA, a także południa Kanady z powodu mrozów groziło śmiertelne niebezpieczeństwo. W USA nadal jest bardzo zimno, jednak w środę temperatura zaczęła powoli się podnosić - z odsieczą Amerykanom przychodzi odwilż.
Jak podają meteorolodzy AccuWeather, w środę temperatura zaczęła rosnąć na terenach od Wielkich Równin po Wschodnie Wybrzeże.
Lekką poprawę zauważyli m.in. mieszkańcy Chicago, w którym jeszcze we wtorek silny wiatr powodował, że temperatura odczuwalna spadła do -40 st. C.
- W tej chwili jest mniej więcej -15 st. C i tak sobie tutaj żartujemy, że czujemy się w tym przypadku jak w tropikach. Wydaje się, że to jest dalej temperatura bardzo niska, ale jak specjalnie wyszedłem przejść się, zobaczyć jak wygląda miasto, to ta temperatura odczuwalna jest zdecydowanie wyższa, zrobiło się przyjemniej - relacjonował w środę Jan Pachlowski, korespondent z USA.
Weekend z 21 st. C
W weekend wartości na termometrach dojdą do 10 st. C na obszarze leżącym od St. Louis po Nowy Jork, do 15 st. C na południu USA, a nawet 21 st. C będzie nad Zatoką Meksykańską. Ociepleniu będą towarzyszyły opady - zarówno deszczu, jak i śniegu. Ich natężenie nie będzie duże.
Wszędzie był mróz. Nawet na Hawajach
Jak informowaliśmy w środę, w ostatnich kilku dniach mrozy wystąpiły we wszystkich pięćdziesięciu stanach USA, ujemne temperatury odnotowano nawet na Hawajach (tam na szczycie nieczynnego wulkanu Mauna Kea temperatura wyniosła -7 stopni Celsjusza).
Do weekendu fala zimna będzie odczuwalna na południu i na wschodzie USA oraz nad wschodnią Kanadą.
Padły rekordy zimna
Rekordy zimna padły w wielu stanach, m.in. w Alabamie, Georgii, Tennessee, Arkansas, Michigan, Maryland, Ohio, Pensylwanii i Nowym Jorku. W Atlancie i Georgii temperatura była niższa o 25 stopni od średniej dla tej pory roku. W poniedziałek najzimniejszym miejscem w Stanach Zjednoczonych była miejscowość Babbitt w stanie Minnesota. Według National Weather Service temperatura spadła tam do minus -38,3 st. Celsjusza, co oznacza, że było tam zimniej niż w ostatnich dniach ... na Marsie.
Ofiary śmiertelne
Na skutek największych od 20 lat mrozów panujących na dużych obszarach Stanów Zjednoczonych od niedzieli zmarło co najmniej 21 osób.
Anulowano 18 tys. lotów
Fala mrozów i śnieżyc wywołała bardzo poważne zakłócenia w transporcie kolejowym i lotniczym. Tylko we wtorek odwołano blisko 2700 lotów w całym kraju; w sumie od czwartku anulowano 18 tysięcy połączeń.
- Stany Zjednoczone w dalszym ciągu są sparaliżowane, aczkolwiek troszeczkę powracają do normalnego życia - informował w środę korespondent TVN24 Jan Pachlowski.
Mróz "pożerał" prąd
Mimo zmagań z wyjątkowo dotkliwym zimnem Amerykanie zaskakiwali poczuciem humoru. Najpierw o Chicago zaczęli mówić "Chi-beria", potem ogłosili, że mrozy w ich kraju są tak wielkie, że zamarzło nawet piekło. Chodzi o miejscowość Hell (ang. piekło) w stanie Michigan, gdzie temperatura spadła do -30 st. C. Mieszkańcy musieli sobie radzić z ponad półmetrowymi zaspami, wielu z nich porzuciło swoje samochody. Śnieg był tak głęboki, że zakopały się w nim nawet pługi.
Nie wszędzie jednak sytuacja pozwalała na żarty. W Indianie 15 tys. ludzi zabrakło prądu. Firma PJM Interconnection - operator sieci energetycznej zaopatrującej ponad 61 mln ludzi - wezwała we wtorek do oszczędzania prądu z powodu mrozów. W Teksasie zużycie energii elektrycznej osiągnęło nowy zimowy rekord.
Ze względu na mróz trzeba było wstrzymać pracę niektórych elektrowni. Również niektóre rafinerie odnotowały przestaje wymuszone przez pogodę. W Oklahomie ekstremalny chłód doprowadził do wyczerpania dostaw propanu. Gubernator Mary Fallin w tej sytuacji ogłosiła stan wyjątkowy.
Zima będzie słono kosztować
Według wstępnych szacunków ekstremalne ochłodzenie może kosztować Amerykanów 5 mld dolarów. Evan Gold z badającej finanse przedsiębiorstw spółki Planalytics ostrzega, że mieszkańcy dużych miast powinni się przygotować na "szokująco" wysokie rachunki za ogrzewanie.
Autor: js,map/rp,mj/rp / Źródło: PAP, Reuters, TVN24