Stojąc rano na przystanku na ul. Górczewskiej w Warszawie, przypatrywałam się niewielkim górkom śniegu zgarniętego z chodnika i przypomniałam sobie dwie ubiegłe zimy: przełom lat 2009/2010 i 2010/2011. To były zimy!
W Warszawie śniegu było mnóstwo. Wokół przystanków śnieg odgarnięty z chodnika tworzył wielkie hałdy, koloru biało-szarego. Pamiętam drogę do dworca Warszawa Zachodnia, kiedy taksówka poruszała się w tunelach.
W czasach PRL-u śnieg zbierano i wywożono za miasto lub wrzucano do Wisły. Dziś już się tego nie praktykuje.
Było śnieżnie i mroźno
Dwie ubiegłe zimy, śnieżne i mroźne, dały się Polsce mocno we znaki. Były takie miejsca w stolicy, gdzie ubity, zleżały i twardy już śnieg miał ponad metr. Temperatura nocami spadała nawet do -30 st.
Moim najtrwalszym wspomnieniem jest pewien mroźny poranek, kiedy temperatura wynosiła -32 st., a ja karmiłam zziębnięte bezdomne koty w jednej z wolskich kocich stołówek. Na śniegu leżał koc, na nim ciepłe miski, wygrzane na kaloryferze i dymiące jedzenie. Obraz jak w dalekiej Moskwie!
Za tydzień prawdziwa zima?
Dziś w Warszawie grubość pokrywy śnieżnej wynosi 2 cm, a temperatura -1 st. C. Ale idzie do nas chłód.
Nad północną Rosją osiadł wyż Cooper. Dostajemy się pod jego wpływ, co widać po rosnącym na barometrze ciśnieniu. Za tydzień rankiem może być w stolicy -20 st., a w najcieplejszym momencie dnia -10 st. Trzeba będzie przygotować dla kotów specjalny ekwipunek!
Autor: Arleta Unton-Pyziołek / Źródło: TVN Meteo