Zostawiła w autobusie torbę z lekami i kilkunastoma tysiącami. Odzyskała ją

Pomorskie miasta wprowadzą bezpłatną komunikację miejską w dniu wyborów
Pomorskie miasta wprowadzą bezpłatną komunikację miejską w dniu wyborów
Źródło: ZKM Gdańsk
Mieszkanka Wyspy Sobieszewskiej zostawiła w miejskim autobusie kilkanaście tysięcy złotych. Pieniądze były w reklamówce wraz z dokumentami medycznymi i lekarstwami. Torbę znalazł kierowca i zwrócił starszej pani.

Tadeusz Kierzkowski znalazł reklamówkę po przejęciu autobusu od swojego syna, który również pracuje w gdańskim ZKM.

- Zawsze przed rozpoczęciem pracy sprawdzam autobus i przechodząc przez przedział pasażerski zauważyłem reklamówkę. Pomyślałem, że może ktoś będzie jej szukał, więc ją zabrałem – mówi tvn24.pl Tadeusz Kierzkowski.

"Jakieś papiery i rzeczy osobiste"

Kierowca wprawdzie zajrzał do środka, ale nie sprawdził co dokładnie znajduje się w reklamówce. Odwiesił ją na gaśnicy i ruszył w trasę.

- Widziałem, że są jakieś leki, jakieś papiery, ale nie przeglądałem. Widać było, że to czyjeś osobiste rzeczy, więc nie grzebałem głębiej – stwierdza Kierzkowski. – Odwiesiłem ją na widoku, tak żeby właściciel nie musiał szukać po całym autobusie i pytać ludzi, tylko żeby od razu dało się to zauważyć – dodaje.

Wkrótce do ZKM zgłosiła się kobieta, która twierdziła, że w jednym z autobusów linii 186 jej matka zostawiła torbę z pieniędzmi. Dyspozytor poinformował wszystkich kierowców pracujących na tej trasie o poszukiwaniach.

Dorobek całego życia

- Dopiero wtedy na życzenie dyspozytora sprawdziłem, co jest w reklamówce. Zobaczyłem kilka zwitków pieniędzy. Na oko to mogło być kilkanaście tysięcy złotych, ale dokładnie nie liczyłem. Były też jakieś dokumenty, bielizna i lekarstwa – wspomina Kierzkowski.

Dyspozytor przekazał właścicielce informację o tym, że jej zguba się znalazła. Starsza kobieta wraz z córką miały czekać na przyjazd autobusu na jednym z przystanków w centrum miasta. Kierowca upewnił się krótko, czy torba rzeczywiście należy do kobiety i ją oddał.

- Czekały w samochodzie, bo akurat strasznie padał deszcz. Najpierw wybiegła ta młodsza, po chwili przyszła też ta starsza pani. Płakała i całowała mnie ze szczęścia. Powiedziała, że to dorobek jej całego życia – relacjonuje kierowca. – Powiedziałem tylko, żeby sprawdziła, czy wszystko jest i w przyszłości uważniej pilnowała swoich rzeczy – dodał.

Autor: md/iga / Źródło: TVN24 Pomorze

Czytaj także: