Brak wykwalifikowanej opieki i właściwej dokumentacji, zabawki bez atestów, a do tego problemy z wentylacją i higieną w kuchni - do listy uchybień w starogardzkim żłobku "Pszczółka" Rzecznik Praw Dziecka dorzucił właśnie kolejne. Mimo to, placówka wciąż działa.
O "Pszczółce" Polska usłyszała - i to dosłownie - pod koniec października. Rodzice jednego z dzieci, podejrzewając, że w żłobku dzieje się źle, ukryli w maskotce dyktafon. Nagranie opublikowane przez "Dziennik Bałtycki" jest szokujące. Słychać na nim, że dzieci płaczą, a opiekunki albo nie reagują, albo krzyczą: "Do diabła! Po tej dupie dostaniesz! Sraj, do cholery! W mordzie trzymać i ryczeć!". ODSŁUCHAJ NAGRANIA
Rzecznik praw dziecka zlecił wtedy kontrolę placówki. Właśnie opublikowano jej wyniki. - Uwagi pokontrolne (...) dotyczą niedopuszczalnego traktowania dzieci w sposób, który naruszał ich godność i mógł powodować zaburzenie poczucie bezpieczeństwa - czytamy w raporcie. Autorzy wytknęli też brak listy obecności, a nawet listy zapisanych do placówki dzieci.
To nie jedyne błędy, które ujawnili.
Ryzyko zakażenia...
Z raportu wynika, że w "Pszczółce" brakuje wykwalifikowanej kadry opiekuńczej, a większość zabawek nie posiada odpowiednich atestów. Do funkcji żłobka nieprzytosowany jest też sam budynek. W pomieszczeniu kuchennym nie ma możliwości umycia rąk przed przygotowaniem posiłku, gdyż... brakuje w nim umywalki. Nie ma tam również zlewu ani zmywarki do naczyń. Jedyna umywalka mieści się zaś w toalecie, obok sedesu, nocników i wieszaczków z ręcznikami (które, na co także zwrócili uwagę kontrolerzy, nie były oznakowane).
Zdaniem rzecznika praw dziecka Marka Michalaka, taka sytucja zagraża zanieczyszczeniem pożywienia i sprzyja przenoszeniu ewentualnych zakażeń.
... i zaczadzenia
Zaniedbania znaleziono też w innych pomieszczeniach. W sypialni brakuje wentylacji, a kotłownia przylega do niej. Nie jest przy tym zabezpieczona drzwiami zapobiegającymi przedostaniu się produktów spalania paliwa - dzieci były więc narażone na ryzyko zaczadzenia.
Kontrolerzy zakwestionowali też sam sposób sprawowania opieki w "Pszczółce". Nie obowiązuje tam bowiem określony plan dnia, co - jak czytamy - świadczy o pracy z dziećmi. Nie ma ankiet informacyjnych o dziecku, które dałyby rodzicom wiedzę o jego rozwoju. Nie znaleziono też dokumentacji, która mogłaby potwierdzić metody pracy, czas opieki, edukacji czy wychowania.
"Pszczółka" działa dalej
Rzecznik przesłał właścicielowi żłobka protokół pokontrolny wraz z zaleceniami. Rzecznik podkreśla przy tym, że: - Placówka nie posiadała wpisu do Rejestru Żłobków i Klubów Dziecięcych. Działała na podstawie przepisów sprzed nowelizacji "ustawy żłobkowej", z kwietnia 2011 roku, która wprowadzała obowiązek rejestrowania placówki w urzędzie. W związku z tym nie jest objęty nadzorem urzędników, którzy nie mają prawa do niego wejść.
- Należy niezwłocznie podjąć prace w celu skrócenia wskazanego w ustawie o opiece nad dziećmi do lat 3 okresu na dostosowanie - pisze w raporcie rzecznik Michalak. - Pozwoli to na identyfikację ilości tych placówek, miejsc lokalizacji oraz możliwość lepszego nadzoru nad innymi formami opieki nad dziećmi, które przed wejściem w życie ustawy funkcjonowały na zasadach określonych w ustawie o swobodzie działalności gospodarczej – dodaje.
Tymczasem żłobek pracuje nadal. Część rodziców wciąż posyła do niego swoje dzieci. W sprawie niewłaściwego zachowania opiekunek toczy się z kolei postępowanie prowadzone przez prokuraturę rejonową Starogardzkie Gdańskim. Na wyniki pracy śledczych trzeba będzie jednak poczekać co najmniej kilka miesięcy.
Autor: aja/roody
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 | Katarzyna Rachańska